Arsenal – Aston Villa 0:2

Bez wątpienia zasłużone zwycięstwo Aston Villi, które mże przekreślić szanse Arsenalu na mistrzostwo. Zespół z Birmingham na obcym terenie był przede wszystkim solidny w obronie i skuteczny w ataku. Obu tych cech zabrakło Arsenalowi, który przez długi czas przeważał w posiadaniu, stwarzał okazje, ale ich nie wykorzystywał.

Sam Havertz miał trzy dobre okazje do zdobycia bramki. Pomysł z jego wychodzeniem z drugiej linii do prostopadłych podań sprawdził się. Niemiec jednak w decydujących momentach podejmował złe decyzje. Wielokrotnie dryblingami i dokładnymi podaniami błyszczał Odegaard. Z kolei pełniący rolę środkowego napastnika Gabriel Jesus był niewidoczny. Saka i Trossard obaj grali na dobrym poziomie, ale też nie wykorzystali swoich okazji bramkowych.

Aston Villa grała bez kluczowego gracza – Douglasa Luiza. Trener Emery ustawił swój zespół raczej defensywnie – z jednym napastnikiem i ofensywnym pomocnikiem za jego plecami. Grający na środku Mc Ginn i Tielemans wyraźnie koncentrowali się przede wszystkim na obronie. Ale gdy była do tego okazja, dobrze rozgrywali akcje. Goście bronili się cofnięci i zagęszczali środek. Robili to przez prawie cała pierwszą połowę. Dopiero w drugiej pokazali się w ofensywie.

Po przerwie z każdą minuta akywność Arsenalu słabła. Z kolei Villa dwa razy trafiła w słupek – raz po kontrze Watkinsa, raz po pięknym strzale z daleka Tielemansa. Mecz rozstrzygnął się 84. a 87. minutą. Najpierw rezerwowy Bailey z bliska trafił po centrze, której nie przeciął żaden obrońca Arsenalu. Chwilę później Tielemans popisał się pięknym długim podaniem do Watkinsa, który mądrze poczekał na nie na własnej połowie, a potem z wielką klasą przelobował Martineza.

Villa doskonale wiedziała, czego chciała i dzięki zwycięstwu, a także przegranej Tottenhamu, jest na czwartym miejscu. Arsenal przegrał, tak jak Liverpool, i po tych porażkach na sześć kolejek przed końcem faworytem do tytuł jest MC.

Podobne mecze: