Chelsea – Arsenal 1:2

Gospodarze wypuścili w drugiej połowie z rąk zwycięstwo. Przed przerwą byli lepsi, stworzyli więcej okazji i strzelili bramkę (z pomocą Djourou). Z przebiegu gry Arsenal nie zasłużył nawet na jedną bramkę, ale strzelił dwie – bo formą błysnął Van Persie. Gdy goście złapali wiatr w żagle, było już za późno na odrabianie strat.

Początek należał do Chelsea. Przez całą pierwszą połowę akcje Arsenalu kończyły się najczęściej na dobrze zorganizowanej pomocy Chelsea, szczególnie często na Obi-Mikelu. Goście prowadzili akcje głównie lewą stroną, gdzie grali Nasri i Clichy. Chelsea – jak zwykle – środkiem. Kilka razy wspaniałymi podaniami błysnął Deco. Bardzo dobrze w ofensywie spisywał się Bosingwa i wywalczył w 30. minucie gola, centrując po niedokładnym wybiciu Almunii. Djourou chciał wybić piłkę sprzed nosa Kalou, ale trafił do własnej bramki.

Krótko po przerwie powinno było być 2:0 po tym, jak piękną akcję przeprowadził Kalou, odbiciu piłki przez Djourou i strzale Lamparda z dogodnej pozycji. Anglik nie trafił jednak minimalnie w bramkę. Między 59. i 62. minutą plany Scolariego legly w gruzach an skutek przebłysku geniuszu Van Persiego. Holender najpierw pięknie strzelił prawą (!) nogą w okno, a potem, po zgraniu Adebayora, z półobrotu między nogami Lamparda, zaraz przy słupku. Wypada dodać, ze pierwszy gol nie powinien być uznany: strzelec był na spalonym, a Ivanović był w tej sytuacji faulowany.

Po tym podwójnym ataku atakowali już tylko goście. W doliczonym czasie świetnej sytuacji nie wykorzystał Denilson, który dostał dokładne podanie od Bendtnera. Naprawdę trudno wytłumaczyć, jak gospodarze zdołali przegrać.

Podobne mecze: