Crystal Palace – Arsenal 2:3

Gospodarze w tym meczu prowadzili grę przez nie więcej niż 20 minut. Mimo to strzelili Arsenalowi dwie bramki i nawet jeśli nie zdobyli punktów, dali swoim fanom sporo nadziei na przyszłość. Wydaje się, że Hodgson do tej pory znacznie polepszył grę zespołu ale nadal nie wydobył stu procent z każdego z zawodników.

Z kolei dla Wengera to kolejny mecz, w którym jego podopieczni dominują, mogą strzelić wiele bramek a zamiast tego tracą kolejne i ledwo dowożą punkty do ostatniego gwizdka. Tym razem zwycięstwo Arsenal zawdzięczał przede wszystkim Sánchezowi, który strzelił dwie bramki i ciężko pracował dla zespołu od początku do końca. Bardzo dobrze zagrali też Wilshire i Lacazette. Özil marnował, jak na niego, bardzo dużo podań a w obronie Zaha był w stanie znaleźć luki – mimo że w ataku wraz z dość nieruchawym Benteke, walczyli przeciwko pięciu przeciwnikom.

Początek meczu wyraźnie należał do Arsenalu, który zdecydowanie ruszył na bramkę Speroniego. Goście wymieniali dużo krótkich podań, które z reguły przybliżały ich do pola karnego. W drużynie gospodarzy większość akcji przechodziła przez Cabaye’a, który starał się strzelać z daleka, i Zahę, który wyraźnie grał jako jeden z dwóch napastników, choć bliżej lewej niż prawej strony. Po pięciominutowej przewadze Palace, gola dla Arsenalu strzelił w 25. minucie Mustafi, dobijając strzał Lacazette’a. Przed przerwą dwie świetne okazje zmarnował Özil – po podaniach Sáncheza, które zasługiwały, by być asystami.

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian i znów Arsenal przeważał i był bliski strzelenia gola. Bramkę zdobył jednak Townsend, po tym jak Zaha z boku ograł pół obrony Arsenalu i wycofał na 12. metr. Na szczęście dla gości, w 63. drugą asystę zaliczył Lacazette, a gola strzelił Sánchez. Zaledwie trzy minuty potem Chilijczyk podwyższył na 1:3, wykorzystując wspaniałe dwudziestopięciometrowe podanie Wilshire’a, którym Anglik przelobował pomoc i obronę gospodarzy. Wilshire grał zresztą świetnie w całym meczu – nie tylko do przodu, ale także odbierając piłki w środku pola.

W ostatnich dziesięciu minutach przewagę zdobyli gospodarze i w końcu w ich atakach uczestniczyło więcej niż trzech lub czterech graczy. Kolejne dobre zadania pokazał Zaha. Działo się to już po tym, jak wcześnie zmienieni zostali Cabaye i Lacazette – mimo że obaj grali dobrze. Bramkę na 2:3 strzelił w 89. minucie Tomkins, główą po rzucie rożnym. Gdyby jego zespół stać było na dłuższe przejęcie inicjatywy, zdobyłby punkty.

Poza nadzieją, kibice Crystal Palace mają też powody do obaw. Zahę już w przerwie zimowej zatrudnić mogą znacznie bogatsze kluby, a to od niego zależy siła zespołu w ofensywie. To samo może stać się z liderem drugiej linii – Milivojeviciem, jeśli będzie kontynuował dobre występy. Klub musi zadbać o ich potencjalnych zastępców.

Podobne mecze: