West Ham – Arsenal 3:3

Do niewielu meczów lepiej pasuje angielskie powiedzenie „a game of two halves”. W pierwszej na boisku rzadził West Ham – i wygrał ją 3:0 sprawiając, że wielu fanów Arsenalu zmęczonych już tym sezonem, zmieniło kanał na film o zwierzętach. Ci, którzy wytrwali, w drugiej połowie oglądali dominację swojego zespołu, który mógł nawet wygrać. Remis był sprawiedliwy, ale nie zachwycił żadnego z trenerów, którzy oglądali masę błędów w wykonaniu swoich zespołów.

Przed przerwą drużyna trenera Artety słaniała się na nogach i pozwalała gospodarzom na wszystko. Atakowali oni przede wszystkim prawą stroną, gdzie Bowena stale wspomagał Coufal. Na pole karne często trafiały centry – kierowane nie tylko do Antonio, ale także Součka, który wtrwale biegał do przodu, zostawiając asekurację Rice’owi. Pierwszego gola gospodarzom dał jednak Lingard, bez wątpienia wypożyczenie sezonu, który na 16. metrze pięknie przyjął i strzelił pod poprzeczkę. Ten sam gracz minnutę później zaliczył asystę, szybko wykonując rzut wolny podczas gdy obrońcy Arsenalu patrzyli w niebo. Podanie wykorzystał Bowen. W 32. minucie kolejne dośrodkowanie z prawej trafiło na głowę Antonio, który strzelił do siatki, ale gola zaliczono Součkowi, który po drodze dotknął piłkę.

Arsenal przed przerwą zdołał strzelić jednego gola dzięki fantastycznemu i błyskawicznemu wolejowi Lacazette’a po centrze Chambersa. Francuski napastnik zasłużył na tę bramkę, bo przed przerwą był bardzo aktywny, stale cofał się do rozegrania, podczas gdy na środek ataku ze skrzydła wbiegał Aubameyang. Napastnikom brakowało jednak wsparcia środkowych pomocników, z których tylko Partey próbował od czasu do czasu zagrać prostopadłą piłkę. To wszystko przy zerwoymm pressingu WHU, który cofał się i czekał aż Arsenal odda mu piłkę.

Po przerwie gospodarze stanęli, a do ataku ruszyli goście, napędzani przede wszystkim przez Ødegaarda. Do roboty wzięli się też boczni pomocnicy i obrońcy Arsenalu, natomiast gracze West Hamu myśleli o tym, by oszczędzać siły i cofali się jeszcze głębiej. W 62. minucie Dawson pomógł gościom, kierując piłkę do własnej bramki. W tym momencie było już wiadomo, że Arsenal strzeli jeszcze przynajmniej jedną bramkę, ale gospodarze powinni byli podwyższyć na 4:2 – Antonio spudłował z pół metra po centrze Benrahmy. Na kilka minut przed końcem na 3:3 wyrównał Lacazette, po centrze Pepe z prawej strony i zbiorowym zaćmieniu umysłu obrońców WHU.

To jeszcze jeden mecz pokazujący niedojrzałość drużyny Arsenalu, która najpierw sama szykuje swoje problemy, a potem (czasami) rozwiązuje je w pięknym stylu. Na West Ham do tej pory można było liczyć, ale tym meczem drużyna Moyesa pokazała, że w Lidze Mistrzów czekają ją spore problemy.

Podobne mecze: