Everton – Crystal Palace 1:1

Mimo wielorakich problemów w grze ofensywnej i defensywnej, Everton stworzył sobie masę sytuacji bramkowej powinien był wygrać ten mecz już w pierwszej połowie. Zapobiegły temu świetne interwencje Guaity, najlepszego gracza meczu, oraz brak skuteczności Richarlisona i Calvert-Lewina. Goście zasłużenie wyrównali w końcówce drugiej połowy.

Od początku widoczny był brak Allana i Doucouré w drugiej linii Evertonu. Pod ich nieobecność najgłębiej grającym pomocnikiem był Davies. Reprezentant angielskiej młodzieżówki wyprowadzał piłkę, ale im bliżej bramki gości, tym mniej pewnie to robił. Palace zaczynał wiele akcji po jego stratach i dopiero w drugiej połowie trener Ancelotti kazał Rodriguezowi częściej cofać się i pomagać w rozgrywaniu – co przyniosło korzystne efekty. Jeszcze w pierwszej połowie musiał zresztą zmienić innego środkowego pomocnika, Gomesa, ze względu na kontuzję. Dopiero po przerwie lepiej zaczęły także działać boki pomocy, na których przeciwnicy dobrze opiekowali się Dignem i Colemanem.

Z przodu bardzo aktywni od samego początku byli Calvert-Lewin i Richarlison. Zarówno współpraca między nimi jak i pomocnikami wyglądała bardzo dobrze. Problemem było jednak wykańczanie akcji. Przez cały mecz zmarnowali przynajmniej pięć stuprocentowych okazji – bo same świetne interwencje Guaity nie zapobiegłyby stracie bramek. Najpiękniejszą asystę mógł zaliczyć w 20. minucie Holgate, którego 60-metrowe podanie Calvert-Lewin świetnie przyjął, ale strzelił w bramkarza gości. Richarlison zawodził pod bramką jeszcze częściej i mimo że pracował ciężko od lewej do prawej linii, będzie niezadowolony ze swojego występu. Gola gospodarzom dał w 56. minucie bardzo prezycyjny strzał Rodrigueza po centrze z prawej Colemana.

Zespół z Londynu przed przerwą miał tylko jedną przyzwoitą sytuację bramkową, którą strzałem zakończył Ayew. Ten piłkarz był zresztą przed przerwą najtrudniejszy do upilnowania dla przeciwników i popychał akcje do przodu. Po przerwie inicjatywę przejęli Zaha i Eze, którzy kilka razy efektownie ogrywali przeciwników. Ich zespół wielu sytuacji nie stwarzał jednak ze względu na ograniczenia techniczne Benteke. Belgijski napastnik wiele razy nie był w stanie przyjąć piłki lub minąć rywala i w sumie był niemal bezużyteczny. Znacznie lepiej pod tym względem wyglądali rezerwowi Mateta i Batshuayi i to z nich trener Hodgson powinien korzystać częściej. Na pewno dobiegną do wielu podań, na które Benteke jest za wolny i zagrają podania, których on nie jest w stanie zagrać. Drugi z tych graczy strzelił zresztą w 86. minucie gola na 1:1, wykorzystując podanie „w uliczkę” od kolejnego rezerwowego Schluppa i rozsądnie strzelając z ostrego kąta obok Olsena.

Crystal Palace wyglądał na drużynę ze sporym potencjałem, która go jednak nie wykorzystuje. Dzieje się tak w konsekwencji zarówno decyzji trenera jak i samych piłkarzy. Gdyby Hodgson dał wcześniej szansę w ataku jednemu z dwóch zmienników, mógł wygrać ten mecz. Przede wszystkim jednak indywidualne błędy powodowały dużą część z okazji bramkowych przeciwników. Biorąc pod uwagę klasę graczy Palace, ich 12. miejsce w tabeli nie jest klęską, ale też żadnym wielkim osiągnięciem. To samo można powiedzieć o 8. pozycji Evertonu.

Podobne mecze: