Newcastle – Liverpool 1:2

Ten mecz podkopie morale Newcastle. Gospodarze powinni byli go wygrać kilkoma bramkami a zamiast tego przegrali w naiwny sposób, grając w przewadze przez godzinę. Nie umniejsza to zasług Liverpoolu, który w odpowiednim momencie przycisnął i wykorzystał swoje sytuacje. Oba zespoły nie wyglądają na gotowe do walki o mistrzostwo.

Przez pierwszy kwadrans walka trwała w środku pola, z zaskakująco dużą liczbą strat. Już po siedmiu minutach Alexander-Arnold mógł wylecieć z boiska – sędzia był wyrozumiały po faulu zasługującym na żółta kartkę. Newcastle grało bardzo szeroko i w 25. minucie wyszło na prowadzenie po golu skrzydłowego Gordona. Alexander-Arnold popełnił katastrofalny błąd przepuszczając podanie do tyłu od Salaha, a nowy gracz gospodarzy nie dał szans Alissonowi. Od zmiany winowajcę uratowała tylko… czerwona kartka, którą po kolejnych dwóch minutach dostał van Dijk. Kapitan gości przewrócił wychodzącego na czystą pozycję Isaka. Za Díaza na boisko wszedł Gomez.

W zespole trenera Howe’a od początku znakomicie spisywał się Joelinton, który zaliczył przynajmniej cztery kluczowe odbiory, a poza tym sprawiał przeciwnikom wymieniając się pozycjami z Gordonem, taż bardzo dobrym. Tonali przed przerwą podawał wyjątkowo niecelnie. Isak przez niemal cały mecz był niewidoczny. Dobrze nie zapamięta go też Almirón, który zmarnował cztery dobre sytuacje bramkowe. To przede wszystkim jego kiepska skuteczność zadecydowała o tym, że Newcastle nie mogło spokojnie kontrolować meczu. Swoje dołożył Alisson, wykorzystujący niedokładność Paragwajczyka.

Liverpool w osłabeniu grał wąsko, bez skrzydłowych, za to z dwoma napastnikami. Gakpo wypadł w tym meczu bardzo słabo – nie potrafił stworzyć sobie pozycji, a jeśli już dostał dobre podanie od kolegi, to szybko tracił piłkę. Pomoc Kloppa zagrała co najmiej przyzwoicie, dzięki czemu LFC przetrwał przewagę gospodarzy, zaczaił się i jak komandos nieoczekiwanie zaatakował. W 81. minucie pięknego gola na 1:1 strzelił Núñez – po prostopadłym podaniu błędzie Botmana. Kapitan Newcastle musiał zresztą po tej akcji zejść z kontuzją. W 93. minucie piłkę w środku pola stracił bardzo dobry wcześniej Guimarães, Salah podał do Núñeza, a ten znów idealnie wykorzystał swoją szansę – 16 minut po wejściu na boisko.

Po trzech meczach Newcastle ma tylko trzy punkty na koncie. Inaczej niż przeciwko MC, ten mecz zespół Howe’a po prostu powininen był wygrać. Miał przewagę w posiadaniu piłki, tworzył sytuacje bramkowe, ale nie wykorzystwał ich, podobnie jak indywidualnych błedów przeciwników i ich trenera. Dziwne, że nie zdołali wymusić drugiej kartki Alexander-Arnolda. Sami popełnili też kluczowe błędy, które Nunez wykorzystał z zimną krwią. W Lidze Mistrzów niekoniecznie będą mieli łatwiej.

Podobne mecze: