Manchester United – Tottenham 0:3

Po ostatnim gwizdku kibice MU mogli się czuć zszokowani. W pierwszej połowie ich zespół był lepszy, stworzył sobie kilka sytuacji bramkowych i grał z zaangażowaniem. Po przerwie tego zaangażowania bynajmniej nie brakło, ale błędy obrony zdecydowały o wysokiej wygranej Tottenhamu, który znacznie krócej był przy piłce i oddał znacznie mniej strzałów. W pierwszych trzech meczach drużyna Mourinho straciła siedem bramek i zdobyła tylko trzy punkty – co nie zapowiada dobrego sezonu.

W porównaniu z przegranym meczem z Brighton, trener MU zmienił w podstawowym składzie aż sześciu piłkarzy – w tym obu środkowych obrońców. Przeciwko Tottenhamowi zagrali Smalling i Jones a jako bonus – Herrera. Mimo że trudno w to uwierzyć, Mourinho ustawił go jako trzeciego stopera, zapewne by pomóc w rozgrywaniu piłki dwóm dość topornym kolegom. Dzięki temu Shaw i Valencia mieli więcej swobody w wyjściach do przodu. Na szpicy ataku grał Lukaku, a za jego plecami – Lingard i Fred – który w poprzednim meczu był… defensywnym pomocnikiem. Może to świadczyć o tym, że Alexis Sanchez jest w fatalnej formie, a może – po prostu Mourinho stracił orientację.

Ustawienie w porównaniu do wygranego meczu z Fulham zmienił też Pochettino – w odwrotnym kierunku. Na środku zagrali Aldeirwereld i Vertnghen a Sancheza zastąpił dodatkowy pomocnik Dembele. Za plecami Kane’a po raz kolejny zagrał Lucas Moura, zastępujący grającego w Azji Sona. Brazylijczyk miał za zadanie szukać wolnego miejsca na obu skrzydłach i wspierać supersnajpera podaniami. W sumie ustawienie gości okazało się być bardzo płynne i zwycięskie – mimo że Nikt z czterech pomocników nie błyszczał. Przed przerwą trudno było oprzeć się wrażeniu, że każdy z graczy Tottenhamu wszystko robi przynajmniej 20 procent wolniej niż w końcówce poprzedniego sezonu. W pierwszej połowie obrońcy Pochettino bardzo dużo niecelnych długich podań do Kane’a, podobnie było w środku pola.

Długie podania dość często grali też gospodarze, ale im udawało się to lepiej. Lukaku walczył i utrzymywał się przy piłce lub dobrze zgrywał do kolegów. Na szczęście dla Tottenhamu, jego zespół nie miał w składzie skrzydłowych ani bardzo błyskotliwych graczy w dobrej formie. Przede wszystkim jednak przytomnie grała obrona z Londynu i do przerwy było 0:0. Sporo też zawdzięczali szczęściu, bo w 16. minucie powinno być 1:0 po tym, jak Rose podał w tył do Lukaku – który jednak strzelił obok bramki. Tottenham pierwszy strzał na bramkę De Gei oddał dopiero 39. minucie.

Druga połowę oba zespoły zaczęły bardzo dynamicznie. Po wymianie kilku akcji na 1:0 strzelił Kane – głową po rzucie rożnym. Jones dał się mu bardzo łatwo odepchnąć i przeskoczyć. W kolejnej minucie Lukaku sprawdził Llorisa strzałem z ostrego konta, ale już w kolejnej akcji Lucas podwyższył na 2:0. Eriksen bardzo inteligentnie wybiegł zza pleców Shawa i dośrodkował z prawej strony po ziemi, a Brazylijczyk pewnie uderzył, mimo że piłka była trudna. Nie zdołali jej zatrzymać ani Smalling ani Herrera, którzy zderzyli się ze sobą. Po tym golu Mourinho szybko zmienił Jonesa, Herrerę i Maticia na Alexisa, Fellainiego i Lindelofa i przestawił zespół na 4-3-3. Nie pomogło to zbytnio w rozgrywaniu akcji a nowy na boisku Szwed w 66. minucie podał do Alliego, który zmarnował sytuację sam na sam z De Geą. Wynik ustalił Lucas w samej końcówce spotkania Lucas, wykorzystując podanie Kane’a i po raz kolejny ogrywając Smallinga.

Trudno oczekiwać, że Mourinho już jutro zostanie zwolniony, ale chyba mało kto wierzy, że dotrwa do końca sezonu. Wygląda na to, że w bardzo szerokiej kadrze nie ma ani jednego środkowego obrońcy w dobrej formie a z rozgrywaniem akcji do przodu zespół ma problemy od pierwszego meczu. Pochettino (wyraźnie schudł przez wakacje) poradził sobie bez transferów znacznie lepiej. Kilku znanych piłkarzy chyba dobrze wiedziało, co się święci, odmawiając transferów do MU.

Podobne mecze: