Atlético – Liverpool 2:3

Mimo ogromnej przewagi i prowadzenia Liverpoolu 2:0 po pierwszych 20 minutach, Atlético było blisko zwycięstwa w tym meczu. Jeszcze przed przerwą wyrównało i było w stanie strzelić jeszcze dwie bramki – przy wydatnej pomocy gości. Brakło gospodarzom celności przed bramką i trochę szczęścia, szczególnie w sytuacji, w której Griezmann dostał czerwoną kartkę.

W ustawieniach wyjściowych raczej nie było wielu niespodzianek. Trener Simeone ustawił swój zespół z pięcioma obrońcami i dwomaa szybkimi napastnikami z przodu. Z kolei goście wyszli na boisko w 4-3-3 i podobnie jak w weekendowej wygranej z Watfordem, grali bardzo szeroko i agresywnie. Efektem tego były szybko strzelone dwa gole: będącego po raz kolejny w życiowej formie Salaha (albo Milnera, który zmienił lot piłki) z 8. i Keity z 13. minuty, oba po błędach obrońców Atlético, ale też przebojowości obu graaczy „czerwonych”. W przeciwieństwie do gospodarzy, Liverpool ustawiał obronę bardzo wysoko i nieustannie naciskał przeciwników, czego konsekwencją było sporo przejętych piłek i zagrożenie pod bramką Oblaka.

Działo się tak jednak tylko do 20. minuty. Wtedy gospodarze przeprowadzili pierwszą groźną akcję pod bramką Alissona i od razu strzelili gola. Lewą stroną Lemarowi pozwolił wejść Alexander-Arnold, wycofaną piłkę sprzed pola karnego uderzył Koke, a o golu zadecydowało dotknięcie Griezmanna. Ten sam gracz siedem minut później powinien był wykorzystać fantastyczne długie podanie De Paula, ale za późno strzelał i dał się zablokować Alissonowi. Po kolejnych siedmiu minutach, Griezmann strzelił na 2:2, tym razem wyciskając maksimum efektu z pięknego dryblingu J. Feliksa (który minął trzech przeciwników) i własnego ustawienia. Atlético nadal nie prowadziło gry, ale było konkretne i szybkie w podaniach, Tego brakowało w tym czasie Liverpoolowi – bo Salah i Mane po pierwszym kwadransie jakby przysnęli.

W drugiej połowie bardzo ożywił się Carrasco, który wcześniej koncentrował się na obronie. Kluczowym wydarzeniem była jednak czerwona kartka dla Griezmanna za trafienie stopą w twarz Firmino już w 51. minucie – raczej wynikająca z pecha niż chęci zaszkodzenia rywalowi. Od tego momentu Liverpool znów zaczął „cisnąć” przeciwnika i dominować na boisku. Gpospodarzy grający jednym napastnikiem znów koncentrowali się na obronie i mieli trzy razy mniej podań. Zanosiło się na remis, gdy w 76. minucie świetnie grający wcześniej Hermoso bez potrzeby sfaulował na polu karnym rezerwowego Jotę. Karnego pewnie wykorzystał Salah . Przeprowadzone dopiero w tym momencie cztery zmiany Simeone nie przyniosły kolejnego gola na remis. Sędzia Siebert mógł odgwizdać karnego po tym, jak Gimenez przewrócił się w polu karnym, ale raczej miał rację nie robiąc tego.

Liverpool imponował krótkim ale też szybkim rozegraniem, dryblingami Salaha i błyskawicznym odbiorem piłek w środku pola. Gdyby grał tak przez cały mecz, przeciwnik nie miałby żadnych szans. Na szczęście dla madrytczyków, goście mieli przestoje i sami także popełniali błędy. Kluczowe dla bramek Atlético były umiejętności Lemara, J. Feliksa i Griezmanna, a także zgranie całego zespołu i wyczucie momentu na wyjście do przodu kilkoma podaniami. Mecz był świetny, szkoda tylko że wczesne wyrzucenie z boiska strzelca dwóch bramek zmniejszyło szanse gospodarzy.

Podobne mecze: