Atlético – Barcelona 2:0

Warunków do pracy trenerowi Koemanowi nie można zazdrościć, ale nie sposób zaprzeczyć, że dziewiąte miejsce w tabeli jest znacznie poniżej możliwości jego zespołu. W meczu na boisku mistrza Barcelona nie pokazała nic wielkiego, nie ośmieszyła się, ale mimo to dziennikarze i pewnie spora część fanów klubu czeka na potwierdzenie zwolnienia Koemana, które zapowiadane jest niemal codziennie.

Trener Atlético wystawił swoją chyba najmoczniejszą w tej chwili jedenastkę. Wątpliwości można mieć co do niewystawienia Trippiera i Correi – ale ich zastępcy potwierdzili wybór Simeone, przynajmniej w tym meczu. Szczególnie João Félix zapracował na dobrą notę, kilka błyskotliwych podań i dryblingów w tym meczu było dla jego zespołu nie do przecenienia. Gospodarze tym razem wyraźnie grali tylko trzema obrońcami, choć obaj boczni pomocnicy wydatnie pracowali w obronie. Obaj napastnicy i jeden pomocnik – Lemar – wyraźnie czekali na okazje do kontr.

Mecz nieco lepiej zaczęła Barcelona, grająca tym razem tylko z dwoma nastolatkami w wyjściowym składzie. Jak zwykle, wrażenie robiła utrzymując się przy piłce, ale z biegiem czasu stało się jasne, że wielu okazji na strzały nie będzie miała. Piłkarze Atlético na poczatku szaleńczo cisnęli, potem momentami luzowali pressing, ale było jasne, że każda pomyłka Barcelony może skutkować zabójczą kontrą. Tak stało się w 23. minucie, kiedy Félix ograł przy linii bocznej przeciwnika, odegrał do Suáreza, a ten zagrał prostopadle do Lemara, który z bliska nie dał szans Ter Stegenowi. Trzy podania i zmiany pozycji tych graczy wystarczyły by stworzyć w obronie gości wyłom, w którym zmieściłoby się i trzech graczy.

Sytuacje jak wyżej miały miejsce w pierwszej połowie jeszcze przynajmniej dwa razy. W 44. minucie znów trzy podania między tymi samymi trzema zawodnikami rozbiły defensywę Barcelony, a asystent i strzelec gola zamienili się rolami. Suárez świętował bramkę jako zamstę na Koemanie, który nie widział dla niego miejsca w składzie.

Po przerwie Atlético skupiło się na kontrolowaniu meczu, dawało pograć gościom, którym do okolic pola karnego Oblaka szło dobrze – ale dalej, beznadziejnie. Brakowało przyspieszenia jednym lub dwoma podaniami, które mogłyby pomieszać szyki obrońcom ze stolicy. Brakowało szybkich akcji skrzydłami i centr w pole karne. Brakowało tez odważniejszych dryblingów. Kataloński zespół posuwał się do przodu wymieniając podania na maksymalnie dziesięć metrów, i zawsze w końców podawał niedokładnie lub dawał odebrac sobie piłkę.

Po tym meczu przerwa na reprezentacje da szefom Barcelony czas na podjęcie decyzji. Samo potencjalne zwolnienie Koemana będzie się wiązało z wielomilionowym odszkodowaniem, zatrudnianie jego następcy – z dalszymi wydatkami. Tylko czy to będzie warte inwestycji? Nawet jeśli kontuzje przestaną prześladować graczy z Camp Nou, w ich zasięgu w pierwszym zesonie bez Messiego może być co najwyżej czwarte miejsce. Czy nie lepiej pozwolić Koemanowi na wypełnienie kontraktu? Przecież zatrudniając go, klub wiedział, czego ma się spodziewać.

Podobne mecze: