Borussia – Arsenal 2:0

Borussia wygrała zasłużenie, ale mecz nie był zupełnie jednostronny i oglądało się go bardzo dobrze. Decydująca była intensywność gry gospodarzy na środku drugiej linii -oni przejmowali tam piłki, podczas gdy Arsenal grał wolniej i dawał sobie je odbierać. Od pogromu uratował londyńczyków Szczęsny i mimo świetnego meczu Bendera, Immobile i Aubameyanga, był najlepszy na boisku.

Borussia przeważała przez cała pierwsza połowę. Przez pierwsze piętnaście minut wydawało się, że zmiecie Arsenal z boiska. Przede wszystkim w rozegraniu podopieczni trenera Kloppa zawsze wybierali dobre rozwiązani – z reguły szybkie podania do dwóch napastników (bo Grosskreutz grał wyraźnie głębiej niż Aubameyang). Arsenal okazał się wyjątkowo wrażliwy na dokładne prostopadłe podania, a obaj napastnicy gospodarzy świetnie przyjmowali długie piłki i wiedzieli, co z nimi robić.

W porównaniu z Benderem i Kehlem, bardzo słabo wypadli Arteta, Ramsey i Wilshire. Rozgrywający Arsenalu podawali zbyt wolno i zbyt krótko, by sprawić przeciwnikom problemy. Z kolei gospodarze błyskawicznie we trójkę doskakiwali do nich i odbierali im piłkę. Kolejnym krokiem było zwykle długie podanie. Właśnie po jednym z takich zagrań dokładnie w 46. minucie gola zdobył Immobile – po indywidualnej akcji i strzałem w krotki róg. Wcześniej Szczęsny kilkakrotnie ratował swój zespół.

O Arsenalu na tle Borussii można było powiedzieć niewiele dobrego. Po 35 minutach statystyka strzałów 13:0 i tylko wspaniała akcja Gibbsa (zakończona dobrą obroną Weidenfellera) z 31. minuty mogła osłodzić jego fanom ten nieudany mecz. Z całej obrony pewnie spisywał się tylko Koscielny i naprawiał błędy zostającego stale w tyle Mertesackera. Z przodu najbardziej starał się Alexis i kilka razy jego akcje przynosiły korzyść londyńczykom. Bardzo słabo zagrał za to Özil – zupełnie nie przystawało to do roli kluczowego gracza wypracowującego gole. Welbeck błysnął tylko dwa razy – za mało i przede wszystkim nie strzelił bramki.

W całym meczu największe wrażenie robiło to, jak błyskawicznie Dortmund przechodził od obrony do ataku. Za to chwalono jedenastkę Kloppa już dwa lata temu, ale dziś wydawało mi się, że z tymi zawodnikami jeszcze zrobił postęp. Najwyraźniej kazał szukać najprostszej drogi do napastników a Aubameyangowi – często schodzić do środka. Często w pole karne wbiegał też Mkhitarian, stwarzając dodatkowe możliwości rozegrania. Najczęściej na wysokości pola karnego piłka była w środku, nie zaś na skrzydłach. To była chyba najszybciej grająca drużyna, jaką widziałem w tym roku. Prosta taktyka poparta wielkim zaangażowaniem sprawdziła się przeciwko Arsenalowi idealnie.

Podobne mecze: