Manchester City – Manchester United 4:1

Ten mecz dobrze oddaje różnicę, a właściwie przepaść między dwoma zespołami z Manchesteru. I odpowiada 22 punktom między pierwszym a piątym miejscem w tabeli, które zajmują. Gospodarze na luzie i z wdziękiem rozklepywali ambitnie grających gości i strzelili im cztery bramki. Podczas gdy zespół Guardioli ma styl i jest świetnie zgrany, MU Rangnicka jest placem budowy, na którym od lat w piecu pali się pieniędzmi wydawanymi na najdroższe w Europie transfery.

Na szczęście dla fanów MU, ich zespół pokazał sporo zaangażowania i walczył. Bez tego mógłby przegrać różnicą przynajmniej sześciu bramek, bo jego przeciwnicy pokazywali wielka klasę w każdej strefie boiska. MC błyskawicznie ustawiał się po stracie piłki (co było rzadkie), w ataku wymieniał pozycje i podania tak szybko, że goście po prostu za nimi nie nadążali. Co ciekawe, oba zespoły wyszły na boisko bez napastników. Najczęściej z przodu było widać Fodena i Bruno Fernandesa, a za ich plecami, a często także w pierwszej linii, było widać De Bruyne’a i Pogbę, który przecież w swojej karierze w Manchesterze grał już bezpośrednio przed środkowymi obrońcami.

Gospodarze wyszli na prowadzenie już w 5. minucie, kiedy na lewej stronie akcja B. Silvy i Grealisha zaowoscowała wycofaniem po ziemi, a na polu karnym De Brune bez problemu strzelił do siatki. MU próbował kontrować i jedna z niewielu takich prób udała mu się w 22. minucie, kiedy Sancho po długim podaniu błyskotliwie ograł dwóch przeciwników i strzelił w długi róg;. Zespół Rangnicka przez cały mecz wiele razy tracił piłkę przed własnym polem karnym i w 28. minucie taka strata zaowocowała drugim golem De Bruyne’a, który na polu karnym dobił strzały swoich kolegów.  Przy prowadzeniu MC nawet na chwilę nie przestawał grac do przodu, kontrolował grę, miał znacznie więcej podań – w ogóle i procent celnych.

Ten obraz gry nie zmienił się po przerwie. Wejście na boisko Lingarda i Rashforda niewiele dało goniącym wynik gościom, bo nadal nie byli w stanie odebrać piłki przeciwnikom. W 68. minucie Mahrez, którego wcześniej raczej nie było widać na boisku, strzelił na 3:1, z pierwszej piłki po rzucie rożnym. Ten sam zawodnik już w 92. minucie ustalił wynik na 4:2, wykorzystując prostopadłe podanie Gündogana, a wczesniej – fatalne wybicie De Gei.

Z wieloma innymi przeciwnikami z taką grą MU wygrałby, albo przynajmniej zremisował. Z tym nie miał szans – mimo dużego zaangażowania. Od początku do końca piłkarze United tylko reagowali na akcje przeciwników i nie byli w stanie przejąć inicjatywy. Potrafili grać szybko, ale to im nie wystarczało. Zaskakujący manewr Rangnicka z Pogbą jako ofensywnym pomocnikiem nie wypalił, a to, że Fernandes grał jako napastnik zapewne oebrało największe atuty tego gracza w środku boiska.

Podobne mecze: