Inter – Barcelona 4:3

Czy to najlepszy mecz w historii LigiMistrzów? Nie wiem. Ale na pewno fani Interu i Barcelony zapamiętają go na długo. Szczególnie że w pierwszym pojedynku w stolicy Katalonii było 3:3. W rewanżu gospodarze wygrali po części siłą woli, po części dzięki wspaniałej formie Sommera, ale także dlatego, że w zespół gości polegał przede wszystkim na grze Yamala.

Mecz mocniej rozpoczęła Barcelona, częściej przy piłce, atakująca przede wszystkim bokami. Inter wyraźnie nastawiony był na długie, bezpośrednie piłki. Od początku było widać, że ma to sense, bo obrona gości grała bardzo wysoko, a momentami niemal w linii z nią czekało na podanie aż czterech graczy z Mediolanu – dwóch napastników i dwóch bocznych pomocników. I już w 21. minucie ta taktyka dała Interowi prowadzenie. Piłkę na środku przejął Dimarco, podał na wolne pole do Dumfriesa, a ten zgrał na środek do Martíneza, którey dopełnił formalności.

Na koniec pierwszej połowy, w której wyraźnie lepszy był Inter, gola z karnego strzelił Çalhanoğlu. Wcześniej faulowany był Martínez. Po przerwie Barcelona lepiej znajdowała luki w obronie gospodarzy i strzeliła dwie bramki po podaniach Gerarda Martina. Najpierw w 54. po jego centrze z woleja uderzył Erik Garcia, a potem w 60. głową wyrównał na 2:2 Olmo.

W drugiej połowie Inter miał wyraźne problemy z rozegraniem i tracił wiele piłek w środku pola, co stwarzało okazje dla Barcelony. Większość jej akcji prędzej czy później przechodziło przez Yamala, ktory grał szybko i błyskotliwie, ale nie miał szczęścia. Raz uderzył w słupek, a przynajmniej w pięciu sytuacjach Inter przed stratą gola ratował najlepszy na boisku Sommer. W 87. minucie na prowadzenie wyprowadził gości niewidoczny wczesniej Raphinha. Kiedy już się wydawało, że ich zespół zagra w finale, z prawej strony zacentrował Dumfries i zaliczył swoją drugą asystę, bo w polu karnym na piłkę czekał Acerbi i błyskotliwie trafił do siatki, jak rasowy napastnik.

Po 9 minutach dogrywki na 4:3 strzelił rezerwowy Fratesi, a gola wypracował mu przede wszystkim harujący od początku do końca meczu Thuram i inny rezerwowy Taremi. Barcelona starała się wyrównać, ale na jej drodze stawał bramkarz Interu. Rozegrała trzykrotnie więcej podań niż gospodarze, ale brakowało jej siły ognia. Torres był kompletnie niewidoczny, a jego koledzy z pomocy nie dochodzili do sytuacji strzeleckich. Gospodarze momentami bronili desperacko, ale dowieźli zwycięstwo do końca i w finale zagrają z PSG.

Podobne mecze: