Monaco – Lyon 2:3

Po wyjątkowo emocjonującym i zdecydowanie szalonym meczu Monaco odpada z walki o mistrzostwo – na własnym stadionie. Lyon za to nadal może zagrać w Lidze Mistrzów, dzięki temu, że naprawił popełnione błędy i nie poddał się nawet grając w dziesiątkę. Kto wie, może nawet trener Gaarcia dostanie jeszcze jedną szansę?

Już początek meczu był chaotyczny. Bardziej do przodu parli goście i to oni nie wykorzystali pierwszych okazji bramkowych. Depay i Ekambi, choć byli widoczni, przed przerwą w decydujących momentach podejmowali złe decyzje – albo mieli pecha, jak ten drugi w 14. minucie, gdy jego ładny strzał obronił Lecomte. Monaco grało spokojniej, ale za to wykorzystało swoją okazję bramkową z 25. minuty, kiedy po prostopadłym podaniu Ben Yeddera Volland przegonił i przepchnął Denayera i pewnie strzelił do bramki Lopesa. Belgijski środkowy obrońca od początku meczu grał słabo i został jeszcze w pierwszej połowie zmieniony – co mogło mieć związek także z jego niedawną kontuzją. Volland powinien był strzelić drugiego gola w 37. minucie, kiedy prostopadłe podanie znów zaskoczyło obronę OL. Zdecydował się jednak na podanie.

Po przerwie nadal na boisku dominowali goście. Wydawało się, że jak w pierwszej, na wynik to nie wpłynie, ale w 57. minucie dał o sobie znać geniusz Depaya, który ograł przed polem karnym trzech (dość ślamazarnie reagujących) obrońców ASM, a potem strzelił gola na 1:1. W kolejnych minutach obrona gospodarzy się pogubiła i kolejne okazje na bramkę marnowali Depay i Cornet. Wydawało się, że gole dla zespołu Garcii są kwestią czasu, ale wtedy po raz kolejny w tym meczu Caqueret agresywnie sfaulował przeciwnika i dostał druga żółtą kartkę. Po zaledwie dwóch minutach sędzia był wielkoduszny dla rezerwowego Kadewere, którego powinien był wysłać do szatni.

Grający w osłabieniu goście i tak objęli prowadzenie. W 76. minucie gola głową strzelił Marcelo, do którego dośrodkował Depay, a obrońcy przeciwnika nawet do niego nie wyskoczyli. Trener Kovac posyłał na boisko kolejnych młodychy ofensywnych piłkarzy i w końcu jego zespół grał czwórką napastników. Drugiego gola sprezentował mu jednak bramkarz OL, który w ciągu kilku minut znokautował własnych obrońców. W drugiej z tych sytuacji uderzył ręką także przeciwnika, a karnego „Panenką” na bramkę zamienił Ben Yeddder. Sędzia do drugiej połowy doliczył pięć minut i w pierwszej z nich wynik ustaliło kolejne złote dziecko Lyonu, Cherki, który na boisko wszedł zaledwie dwie minuty wcześniej. I tym razem obrońcy ASM pozwolili strzelcowi na bardzo wiele – i nie pilnowany strzelił w długi róg z 16 metrów.

Porażka, bardzo osłabionego zresztą zespołu, w niczym nie umniejsza ogromnego sukcesu Kovaca, który z zespołu walczącego o utrzymanie zrobił rywala w walce o mistrzostwo. W decydującym momencie jego zawodnicy popełnili jednak zbyt wiele błędów, szczególnie w obronie. W obu zespołach słabo zagrali rozgrywający: Fabregas i Paqueta. Po bramce i asyście zaliczyli wiodący napastnicy Ligue 1, a decydujące dla wyniku okazały się akcje Depaya. Bardziej doświadczony zespół zapewne nie dałby szans OL, który przynajmniej dwa razy strzelał sobie w stopę.

Podobne mecze: