Milan – Juventus 1:3

Milan przegrał zasłużenie i, być może, nieco naiwnie. Juventus do wygranej poprowadzili Chiesa i Dybala, a przesądzili o nim dwaj rezerwowi Pirlo. Zwycięska drużyna tym razem obyła się bez wiodącej roli Cristiano Ronaldo, który był przez cały mecz niewidoczny. Niestety, jak niemal zawsze, po stronie zespołu z Turynu był sędzia.

Gospodarze zaczęli mecz bez Rebicia, Saleamekersa i Ibrahimovicia, w związku z czym na skrzydłach zagrali zwykle rezerwowi Hauge i Castillejo. Obaj mocno skupiali się na defensywie, na czym ucierpiała ich gra do przodu i nie mogą tego meczu zaliczyć do udanych. Znacznie lepiej w ofensywie pokazali się boczni obrońcy i Çalhanoğlu – ktory za to w obronie był niewidoczny. Kessié zagrał bardzo dobry mecz i był liderem zarówno w akcjach ofensywnych jak i defensywnych. Na środku pomocy partnerował mu boczny obrońca Calabria, który pod nieobecność Krunicia i Tonaliego spisał się lepiej niż przyzwoicie.

Juventus zagrał czwórką z tyłu i bardzo płynną dwójką z przodu. Cristiano Ronaldo jak zwykle biegał od lewego skrzydła do środka pola karnego, a po prawej stronie to samo robił Chiesa. Dybala grał cofnięty i jego zadaniem było przede wszystkim szybkie rozgrywanie – z czego wywiązał się znakomicie. Na bokach obrony musieli zagrać rezerwowi i poradzili sobie z przeciwnikami bardzo dobrze. Przez większą część meczu w pomocy przewagę miał Milan, a gracze Juventusu w tej strefie przede wszystkim się cofali, by w okolicach pola karnego ustawić zasieki z przynajmniej ósemki ustawionej niemal w jednej linii.

Mecz fatalnie zaczął Bentancur – po jego dwóch błędach Milan powinien był strzelić przynajmniej jedną bramkę w pierwszym kwadransie. Później do głosu doszedł Chiesa, który najpierw po rogu trafił w słupek, a w 18. minucie, po fantastycznej wymianie podań z Dybalą, w której ograli czterech przeciwników, bez wahania strzelił w długi róg. Po stronie gospodarzy najbardziej dynamicznym graczem był Leão, który przed przerwą zmarnował dwie kontry, ale w 41. minucie idealnie dograł do Calabrii, który dzięki odrobinie szczęścia trafił w „okno” bramki Szczęsnego. Polski bramkarz w tej sytuacji nie miał nic do powiedzenia, ale przez cały mecz grał pewnie i przynajmniej cztery razy ratował swój zespół przed stratą bramki.

Po dominacji w końcówce pierwszej połowy, Milan przeważał też na początku drugiej. Decydujący cios zadał jednak znów Chiesa, który w 62. min. po profesorsku wszedł z prawej strony przed pole karne i uderzył w długi róg słabszą, lewą nogą. Asystę znów zaliczył Dybala. Po tym golu Pirlo zapewne pomyślał, że do zwycięstwa potrzebuje jeszcze jednego i bezpośrednio po nim zmienił zarówno asystenta jak i strzelca. Na boisko weszli za nich Kulusevski i McKennie i po chytrym dryblingu i dośrodkowaniu tego pierwszego drugi z bliska strzelił gola na 3:1. To już kolejny mecz, w którym zadaniem McKenniego jest wbieganie w pole karne i robienie tam zamieszania. W ostatnim kwadransie Milan się nie poddawał. Jego akcje napędzali Çalhanoğlu i Kessié, ale w zespole brakło połaczenia błyskotliwości z doświadczeniem.

Milan zagrał zbyt odważnie, a Juventus, jak zwykle, to wykorzystał. Zrobił to przede wszystkim dzięki Dybali i Chiesie, a mimo słabszego dnia Ronaldo, Rabiota i Bentancura. Przy nieco większym wyrachowaniu Milan mógł zremisować – ale kluczowy był brak trzech podstawowych graczy w ataku. Brakło mu też „szczęścia” – w 71. minucie drugą żółtą kartkę powinien był dostać Bentancur.

Podobne mecze: