Napoli – Atalanta 2:2

Gdyby nie kiepska postawa obu zespołów w obronie i sędziowanie na niskim poziomie, ten mecz zasłużyłby na sześć gwiazdek. Niemal wszyscy zawodnicy na boisku pokazali dobrą formę. Dobrze funkcjonowała też gra zespołowa – niestety tylko w ataku, co pozostaje od lat problemem Napoli i przez co ten zespół jest w tej chwili na szóstym miejscu w tabeli. Po raz kolejny jego zawodnicy spoczęli na laurach na długo przed ostatnim gwizdkiem – co bez problemu wykorzystali goście.

Gospodarze wyszli na boisko z osłabioną obroną, w której środkowy obrońca Luperto grał na lewej stronie, a wracający po długiej przerwie Maksimović- na środku. W pomocy zagrali rutyniarze – ale tylko do siódmej minuty, w której kontuzji doznał Allan, a trener Ancelotti zdecydował się w jego miejsce wstawić Zielińskiego, co przestawiło pomoc gospodarzy na bardzo ofensywny tryb. Atalanta zagrała bez swoich dwóch najlepszych napastników: Zapaty i Muriela, za to z dwoma ofensywnymi pomocnikami. Kjær i Masiello rozpoczęli mecz na ławce, dzięki czemu od początku na obronie grali Palomino i Djimsiti.

Już po pierwszych dziesięciu minutach Napoli mogło prowadzić 2:0. Obrona Atalanty była zagubiona, a Callejon i Insigne od pierwszych minut podawali celnie i błyskotliwie. Kolejne sytuacje marnowali: Koulibaly, Milik i Callejon. Gola na 1:0 strzelił w 16. minucie Maksimović, po pięknej akcji obu skrzydłowych i centrze Hiszpana. Goście po tej bramce nieco się „ogarnęli”, ale i tak Milik zmarnował jeszcze jedną stuprocentową okazję a w pomocy Napoli było nie do zatrzymania. Niestety dla fanów gospodarzy, w 41. minucie ich obrona dała się ograć i po ofensywnym wejściu Toloia i jego podaniu, Freuler z bliska strzelił Meretowi między nogami.

Po przerwie mecz był jeszcze bardziej wyrównany. Atalanta bez większego problemu dostawała się na pole karne gospodarzy – dzięki płynnej wymianie podań między czterema graczami w środku pola i współpracy bocznych obrońców/pomocników. Iličić też cofał się po piłkę i brał udział w rozgrywaniu – nic dziwnego, zwykle gra za plecami Zapaty i wypracowuje mu pozycje strzeleckie. Milik nadal był bardzo widoczny i najpierw w 68. minucie strzelił z wolnego w poprzeczkę, a potem w 71. po pięknym prostopadłym podaniu Ruiza, minął zwodem Golliniego i strzelił do pustej bramki.

Po tym golu piłkarze Napoli poczuli się, jakby mieli w kieszeni trzy punkty i mimo że atakowali, to byli zbyt rozluźnieni, by wykorzystać okazje bramkowe. Ancelotti zmienił dobrze grającego Milika na Llorente – a Mertens, który był na boisku już wcześniej, był zupełnie niewidoczny. Gesperrini posłał na boisko Muriela, Castagne i Kjæra i osiągnął swoje. W 86. minucie Toloi zaliczył drugą asystę w meczu a jego podanie na wolne pole spokojnie wykorzystał Iličić. Obrona Naoli po raz drugi dała się zaskoczyć, a chwile później tylko bramkarzowi zawdzięczała to, że po akcji Iličicia z Murielem nie przegrywała 2:3. Nie obeszło się bez kontrowersji: bezpośrednio przed golem na 2:2 sędzia nie odgwizdał karnego dla Napoli, a po bramce wywiązała się tak interesująca dyskusja, że dał czerwone karki zarówno Ancelottiemu, jak i jego asystentowi.

Świetny mecz zagrali Callejon, Zieliński, Insigne, Milik. Błyskotliwy był Ruiz – ale niepotrzebnie tracił też wiele piłek. Mimo to, gospodarze nie wykorzystali swoich szans na wyższe prowadzenie i w bardzo naiwny sposób stracili drugiego gola. W tej samej sytuacji Juventus dowiózłby 2:1 do końca, a zapewne nawet podwyższył na 3:1. To właśnie różnica, która sprawia, że od lat Napoli nie jest w stanie wygrać mistrzostwa. Swoje dokładają też sędziowie, którzy notorycznie gwizdają na korzyść piemontczyków. Atalanta pod wodzą Gasperiniego lepiej wykorzystuje błędy przeciwników i nie gra tak naiwnie – i dlatego w tabeli jest na trzecim miejscu – mimo jednoczesniej grze w Lidze Mistrzów.

Podobne mecze: