Fulham – Watford 1:1

O sile Watfordu tym razem przekonał się na własnym stadionie Fulham, który w nowy sezon ruszył z zupełnie przemeblowanym składem i zaczął go bardzo słabo. Pierwszą połowę wyraźnie wygrali znacznie solidniejsi goście, ale w drugiej odpuścili, dając gospodarzom szansę na wyrównanie. Nadal nie wyglądali oni jednak jak zespół, który sprowadził 12 piłkarzy z pierwszoligowym doświadczeniem i wydał na transfery 110 milionów euro.

Problemem trenera Jokanowicia pozostaje obrona – nie tylko słaba gra samych obrońców, ale organizacja całego zespołu, gdy przeciwnik ma piłkę. Było to doskonale widać przed przerwą meczu na the Cottage. Watfordowi wystarczały zwykle trzy podania, by zdezorganizować obronę Fulham, a poza problemami w ustawieniu bardzo niepewnie grali obaj środkowi obrońcy. Na przykład Mawson raz podał piłkę do Graya, który powinien był strzelić swoją drugą bramkę. Pierwszą zdobył już w 2. minucie, kiedy po sporym zamieszaniu w polu karnym Hughes podał mu po ziemi.

Gracze Fulham wiedzieli za to dobrze, co mają robić z przodu. Przy kontrach większość piłek trafiało do Schürrlego, który miał za zadanie zgranie do Vietto, który grał po drugiej stronie, Mitrovicia lub któregoś z wchodzących pomocników. W akcje ofensywne włączało się ich przynajmniej dwóch, a poza tym po obu stronach wbiegali boczni obrońcy. Trudno by było inaczej, skoro przed meczem trener przesunął na obronę Sesegnona – nie dość że wyjątkowo ofensywnego, to jeszcze niezbyt doświadczonego. Po przerwie dokonał kolejnych dwóch zmian: zdejmując ze środka obrony Mawsona i jedynego naprawdę defensywnego pomocnika McDonalda.

Watford w pierwszej połowie pokazywał siłę i uniwersalność 4-4-2, w którym na bokach grają nie skrzydłowi a rozgrywający. Z reguły piłkarze trenera Gracii starali się dostać pod bramkę przeciwników szybko, ale potrafili też dłużej rozgrywać akcje – szczególnie z udziałem Hughesa, który jest już nie tylko błyskotliwym playmakerem, ale odpowiedzialnym graczem w obronie. Gdy piłkę miał Fulham, zarówno on jak i Pereyra schodzili do środka, pomagając zorientowanym bardziej defensywnie Doucouré i Capoue. Siła Watfordu polega na tym, że także ci dwaj środkowi pomocnicy potrafią zagrać w odpowiednim momencie prostopadłe podanie i wbiec w pole karne. Poza tym świetnie grają głową, co w połączeniu z kreatywnością i dokładnymi centrami z boków daje bramki po rzutach rożnych. To samo można powiedzieć o bocznych obrońcach. Z przodu Deeney gra zwykle za plecami Graya, bo jest wolniejszy i lepiej podaje.

Po pierwszej połowie, którą Watford mógł wygrać różnicą trzech bramek, jego piłkarze cofnęli się i czekali na okazje do kontr. Fulham grał lepiej i stwarzał sobie sytuacje bramkowe, a w końcu wykorzystał jedną z nich w 78. minucie Mitrović, który wykorzystał krótkie podanie Vietto z lewej strony i strzelił błyskotliwie z 3 metrów. Pierwszy raz w tym meczu pogubili się wtedy obrońcy gości. Taktyka Gracii mogła się okazać zwycięska, gdyby Deeney i Gray wykorzystali swoje okazje – na przykład podanie od Chambersa (!) w 84. minucie. W końcówce kolejnego gola mógł strzelić Mitrović – ale jego główka wylądowała na poprzeczce.

Z tak niestabilną obroną Fulham może mieć kłopoty z utrzymaniem – szczególnie że Jokanović nadal zdaje się nie przykładać do tego problemu dużej wagi. Z kolei Watford zapewne wyląduje w okolicach siódmego miejsca – o ile nie przytrafią się kontuzje – i powtórzy sukces Burnley z zeszłego sezonu.

Podobne mecze: