Juventus – Roma 1:0

W meczu, który pewnie zdecyduje o tytule mistrzowskim, Juventus dowiódł, że jest lepszą drużyną niż Roma, choć nie było między nimi przepaści. Trener Spalletti zawdzięcza to przede wszystkim Szczęsnemu, który trzy razy ratował zespół w beznadziejnych sytuacjach. Roma piłkę miała częściej, ale Buffonowi zagroziła może trzy razy – nie była w stanie wywieść w pole żelaznej defensywy rywala.

Mecz rozpoczął się od przepychanek i bezmyślnych fauli z obu stron, dowodzących, że o zwycięstwo trzeba będzie mocno walczyć. Juventus grał tym razem czterema obrońcami i czterema pomocnikami, z których dwaj mieli więcej zadań defensywnych. Alex Sandro i Lichtsteiner jak zwykle wbiegali bardzo głęboko na połowę rywala, a Pjanić i Khedira byli bardziej mobilni niż ich dwaj koledzy z pomocy. Mandżukić pojawiał się raz na lewej, raz na prawej stronie i pracował na pozostającego w centrum Higuaina.

W Romie nie mógł zagrać od poczatku kontuzjowany ostatnio Salah (wszedł po przerwie) i za niego od początku na prawym skrzydle grał 19-letni Gerson, który zupełnie sobie nie radził. Rzymianie częściej byli przy piłce, ale większość ich podań nie posuwała akcji do przodu. Kiedy w końcu decydowali się na odważniejsze podanie, zwykle tracili piłkę na rzecz Juventusu, który pzez całą pierwszą połowę był konkretniejszy. Gola strzelił zresztą już w 17. minucie po pięknym uderzeniu Hiuguaina z 16 metrów. W tej sytuacji bardzo pasywnie zachowali się środkowi obrońcy i defensywni pomocnicy, którzy w zasadzie czekali, co zrobi Argentyńczyk.

Podobnie mecz prezentował się po przerwie. Czterem ofensywnym graczom Romy brakowało wsparcia bardzo powolnych De Rossiego i Strootmana oraz bocznych obrońców. Z kolei pomoc Juventusu była w atakach szybka i nieprzewidywalna: czasem w pole karne rywali wbiegał Sturaro, czasem Higuain cofał się do drugiej linii, a przede wszystkim boczni obrońcy stale stwarzali zagrożenie. Co 10-20 minut swój zespół świetnymi interwencjami musiał ratować Szczęsny i nic nie zmieniła w tym kontuzja Pjanicia, którego zastąpił Cuadrado i grał przynajmniej tak samo dobrze.

Dopiero w okolicach 70. minuty goście wyraźnie przyspieszyli przez kwadrans przyparli Juventus do muru. Ale nawet wtedy broniący się całym zespołem piemontczycy skutecznie rozbijali ataki. Tylko dwukrotnie gracze Romy byli bliscy strzelenia gola – i tych okazji nie wykorzystali. Poza bramkarzem, w ich zespole najlepszy był Nainggolan, jak zwykle ciągnący akcje do przodu, który tym razem niespecjalnie miał z kim pograć.

Podobne mecze: