Real – Atlético 1:1

Real wygrał tegoroczną Ligę Mistrzów zasłużenie – choć w finale lepszy od Atlético był tylko o jeden, a właściwie dwa rzuty karne. Rewanż za finał LM sprzed dwóch lat nie udał się Simeone mimo że tym razem to jego zespół odrabiał straty i był w posiadaniu piłki dłużej niż przeciwnik. Wygraną drużynie Zidane’a dała ciężka praca w pomocy i obronie. Niestety, ten mecz kontuzjami okupiło kilku piłkarzy, których możemy nie zobaczyć w nadchodzących mistrzostwach Europy i Ameryki.

Atlético wyszło na mecz z dobrze znaną z półfinałów i ćwierćfinałów jedenastką – z wyjątkiem Savicia, którego zapewne ze względu na większe doświadczenie Simeone wolał od Gimeneza. Po raz kolejny czwórka w pomocy miała grać wąsko i dzielić obowiązki defensywne jak i ofensywne niemal po równo, jednak najgłębiej i najbliżej środka byli ustawieni Augusto i Gabi. Zidane ustawił swój zespół w 4-3-3, z Casemiro walczącym o piłkę i oddającym ją Modriciowi i Kroosowi, odpowiedzialnym za rozegranie. Cristiano Ronaldo grał bliżej środka niż Bale, zostawiając miejsce na wejścia Marcelo, z kolei Walijczyk dużo uwagi poświęcał też walce w defensywie. Benzema bardzo często schodził na boki i czasami pomagał na środku w rozegraniu.

Real zaczął znacznie lepiej, tworząc świetną okazję bramkową już w 5. minucie, kiedy swój zespół uratował Oblak. Po kwadransie było 1:0, a gola strzelił z bliska Ramos, wykorzystując centrę z wolnego Kroosa i przedłużenie głową Bale’a. Przez cały mecz przy stałych fragmentach gry więcej zagrożenia stwarzał właśnie Real. Po zdobyciu prowadzenia oddał inicjatywę przeciwników do końca meczu, ciekawe kontrataki stwarzając dopiero pod koniec drugiej połowy. Atlético początkowo nie było w stanie się pozbierać, ale tuż przed przerwą jego ataki nabrały pasji. Zawodnicy Simeone atakowali 5-6 graczami i dopiero po jakimś czasie odpowiednie zaangażowanie w ofensywie pokazali boczni obrońcy – kluczowi dla przełamania dobrze funkcjonującej obrony Realu. Bez nich atak pozycyjny był zbyt powolny i przewidywalny.

Na przerwę piłkarze Zidane’a schodzili prowadząc 1:0. Po niej za przeciwników mieli inną jedenastkę Atlético, w której Simeone po raz kolejny zmienił Augusto na Ferreirę Carrasco. W rezultacie ustawienie zmieniło się na 4-3-3, rolę defensywnego pomocnika przejął tym razem Gabi (a nie Saúl) i znów ta zmiana przyniosła pożądane efekty. Po pierwsze tuż po wznowieniu gry Pepe faulował w polu karnym Torresa – ale podyktowanego karnego nie wykorzystał Griezmann, który strzelił w poprzeczkę. Francuz grał wyraźnie cofnięty w stosunku do weterana Atletico i częściej wracał do obrony. Z kolei Torres zaczął być widoczny dopiero w drugiej połowie – wcześniej świetnie pilnował go jeden z najlepszych na boisku Ramos.

Za sprawą nowego na boisku Carrasco i zmęczenia, w defensywie Realu pojawiły się pęknięcia. Gracze Atletico nadal atakowali za wolno, ale momentami przyspieszali. Tuż po przerwie z boiska musiał zejść kontuzjowany Carvajal, którego zastąpił Danilo. Świetną robotę w odbiorze piłki wykonywał na środku Casemiro, dzięki któremu Koke i Saul często musieli odgrywać piłkę do tyłu. Odpowiedzialność cały czas starał brać się na siebie Griezmann, ale nie był to jego dzień. Real mógł przesądzić losy meczu między 70. a 80. minutą, kiedy stworzył sobie trzy świetne okazje bramkowe – ale w każdej z nich przeciwników ratował Oblak. Bezpośrednio po ostatniej z nich akcję prawą stronę rozegrali Gabi i Juanfran i po wspaniałej centrze drugiego z nich Carrasco z bliska strzelił na 1:1. Belga nie upilnował Lucas Vazquez (wszedł za Benzemę) a Danilo w ogóle opuścił swój sektor.

Ostatnim 10 minutom drugiej połowy i dogrywce nie warto poświęcać zbyt wiele uwagi. Obie drużyny po prostu czekały na rzuty karne i w obu mnożyły się kontuzje. Z boiska musiał jeszcze zejść Koke, a tylko siłą woli zostali na nim Filipe Luís, Bale i Ronaldo. Rzuty karne oba zespoły wykonywały znakomicie, szczególnie pewnie Real – po strzałach jego piłkarzy Oblak nie rzucił się nawet raz. Niestety dla fanów Atlético, strzelający czwartego karnego Juanfran źle trafił w piłkę i odbiła się ona od słupka. Zaczynający ostatnią serię Ronaldo strzelił mocno i dokładnie i w ten sposób Real po raz 11. wygrał najważniejsze klubowe trofeum w Europie.

Najlepszymi piłkarzami na boisku byli: Bale, Ramos, Casemiro, Benzema, Carrasco, Oblak, Gabi, Juanfran. Najsłabszymi: Pepe, Cristiano Ronaldo, Saul i Filipe Luis.

Po meczu zapewne wszyscy w Atlético będą się starali pocieszać Simeone, ale Argentyńczyk na pewno się tym nie zadowoli i będzie się zastanawiał nad odejściem – które zapewne pogrąży klub w przeciętności i rozbije zespół, z którego zaczną odchodzić piłkarze. Dlatego jego zatrzymanie będzie sprawą życia i śmierci. Zidane’owi wygrana powinna dać mandat na kolejny sezon i choć o transferach zapewne nie będzie decydował, będzie kierował rozwojem zespołu zgodnie ze swoją filozofią.

Podobne mecze: