Inter – Roma 0:3

Już po pierwszej połowie nie było wątpliwości, że Roma jest dużo lepsza i zasługuje na zwycięstwo. Inter był znacznie gorzej zorganizowany w pomocy i popełniał masę błędów w obronie. Rzymianie korzystali z chaosu w drugiej linii zespołu Mazzariego, przejmując piłkę jeszcze w okolicy środka boiska, rozgrywając szybko i zgrywając na boki, szczególnie często do Gervinho, który jeszcze raz potwierdził świetną formę. Efektem były trzy bramki, a mogło być jeszcze więcej.

Najpierw o negatywnych bohaterach: przede wszystkim był takim Ranocchia, który popełniał błędy z taką częstotliwością, że trudno było uwierzyć, że to reprezentant Włoch. Pierwszy gol, zdobyty przez Tottiego pięknym płaskim strzałem z 20 metrów, padł właśnie po jego stracie. Negatywnie wyróżnił się takę Pereira, który w 40. minusie sfaulował na polu karnym Gervinho, asystując przy drugiej bramce Tottiego – z karnego. Za trzeciego sprawcę porażki po stronie Lombardczyków można uznać całą linię pomocy – żaden ze świetnych przecież ofensywnych pomocników nie był w stanie poukładać gry. Ataki Interu kończyły się po dwóch-trzech podaniach, a Taider, Guarín i Álvarez biegali w losowych kierunkach, nie współpracując ze sobą.

To wskazuje na słabe przygotowanie taktyczne zespołu – za co winić można tylko trenera Mazzarriego – chyba że piłkarze grali mu na przekór. Zupełnie inaczej wyglądała gra drugiej linii zespołu Garcíi. Na brawa zasłużyła trójka w środku pomocy: niezmordowany Strootman, przewidujący de Rossi i kreatywny Pjanić. Po przejęciu piłki ci gracze od razu wiedzieli, co mają robić. Plany nie były najczęściej skomplikowane – podanie na środek do Tottiego, który po dryblingu ma zgrać na bok, lub jeszcze szybciej – od razu na skrzydło. Taka taktyka zdała egzamin w grze z tak niepewnym rywalem. Gervinho i Florenzi swobodnie wbiegali w okolice pola karnego i centrowali lub strzelali. Trójka, a nawet piątka obrońców Interu nie radziły sobie z nimi.

Trzecia bramka padła po 60-metrowym rajdzie Strootmana, podaniu do Florenziego i jego strzale w długi róg. W drugiej połowie Mazzari przeprowadził tylko ofensywne zmiany – weszli: Icardi, Kovacić, Milito. Mimo to jego zespół nadal nie był w stanie rozegrać składnej i jednocześnie szybkiej akcji. Roma podciągnęła jeszcze wyżej pressing, broniła całym zespołem i czekała na kolejne błędy gospodarzy. Kolejne stuprocentowe okazje mieli Gervinho i Florenzi, ale pojedynki z nimi wygrał świetny, mimo trzech puszczonych bramek, Handanović.

Interowi nie pomogła nawet druga żółta kartka Balzarettiego w 79. minucie, po jego bezsensownym wślizgu. Inter przegrał przede wszystkim taktycznie. Być może trener gospodarzy oczekiwał ataków Romy środkiem, a niebezpieczeństwo stwarzali przede wszystkim skrzydłowi i boczni obrońcy. Mediolańczykom brakowało też lidera – pod względem umiejętności i charakteru. Nie wywiązał się z tej roli Cambiasso. Jeśli ktoś myślał, że Mazzari JUŻ zbudował nowy wielki Inter, musi jeszcze poczekać. Na razie wielka jest Roma pod wodza trenera Garcii.

Podobne mecze: