Athletic – Barcelona 2:2

Mecz nie zachwycił poziomem, ale emocje były. Stadion w Bilbao wypełnił się w całości, i dzięki bramce w ostatnich minutach, fani z tego miasta byli zadowoleni. Możliwe było nawet zwycięstwo, ale z opresji swój zespół za uszy wyciągnął rezerwowy Messi. Athletic Club zasłużenie prowadził do momentu jego wejścia na boisko, ale potem zupełnie się rozsypał.

Gospodarze zaczęli mecz bardzo dobrze – pressing zaczynali już na 30 metrze i często wcześnie przejmowali piłkę. Starali się rozgrywać szeroko, przy czym skrzydłowych wspomagali Aduriz i De Marcos. Pierwszy z nich wchodził często na lewą stronę, a drugi – na prawą. Właśnie taka akcja przyniosła Baskom prowadzenie – Aduriz wszedł w pole karne z boku, niezbyt szybko ale zakręcił Pique tak, że ten prawie się przewrócił. Centrę z bliska wykorzystał Susaeta.

Skrzydłowi z Bilbao bardzo mocno udzielali się w defensywie, w wyniku czego cierpiała ich gra w ataku. Z upływem czasu coraz częściej Aduriz mógł liczyć sam na siebie, walcząc o wysokie i długie piłki. Zaskakująco dobrze sobie z tym radził i sporo z nich wygrywał. Jedyny napastnik Athletiku miał jeszcze przed przerwą stuprocentową sytuację bramkową, znów po centrze z boku, ale strzelił głową nad bramką.

Barcelona grała trochę jak w Monachium – za wolno, wymieniając dużo podań, które nie prowadziły do niczego. Na skrzydłach niewidoczni byli Pedro i Alexis, a w środku Bielsa przygotował swoich graczy na ograniczanie pola manewru Katalończyków. Zasłużyli oni na wyróżnienie, niestety, tylko do momentu wejścia na boisko Messiego w 59. minucie.

Po przerwie jeszcze przez 15 minut gospodarze nadal grali rozsądnie, nie tracąc głupio piłki i wykorzystując swoje mocne strony. Ale wkrótce potem zaczęło być jasne, że przestają sobie radzić. Coraz więcej piłek trafiało do graczy Barcelony jeszcze na połowie Basków. Poza tym zaczęły się pojawiać dziury w ustawieniu pomocy i defensywy – które po wejściu na boisko szybko wykorzystał Messi. Najpierw ograł bezlitośnie trzech graczy przed polem karnym i idealnie strzelił w długi róg, potem zgrał głową piłkę go Alexisa, który z bliska strzelił na 1:2.

Bielsa miał szansę dokonać zmian zanim jeszcze jego gracze stracili te bramki – problemy było widać od razu. Ale zmieniać zaczął dopiero później. Za Aduriza wszedł Llorente i niczego nie pokazał. Znacznie więcej wniósł do gry Ibai Gomez, który wyraźnie jest w dobrej formie. Ale mimo tego, że ożywił trochę grę w ofensywie, nic nie wskazywało na to, że Barcelona straci gola. Padł on w 90. minucie, po centrze z lewej strony. Idealnie przy słupku strzelił Herrera, a Alba zgubił w tej sytuacji krycie.

Podobne mecze: