Real – Levante 4:2

Real zawdzięcza zwycięstwo i 10 punktów przewagi nad Barceloną kolejnemu świetnemu występowi Ronaldo. Portugalczyk strzelił trzy bramki (6. raz w sezonie!), które zdecydowały o zwycięstwie nad dobrze zorganizowanym i pewnym siebie czwartym zespołem ligi. Goście zasłużyli na szacunek i nie byli wcale bardzo daleko od remisu z przyszłym mistrzem.

Real zagrał tym razem 4-4-2 z bardzo płynną zamianą rol napastników z dwoma ofensywnymi pomocnikami. Ronaldo i Özil najczęściej byli na skrzydłach, ale także Higuaín i Benzema często szukali tam piłki. Granero miał za zadanie grać prostopadłe piłki do przodu, natomiast Alonso niemal w stu procentach poświęcał się obronie. Jeśli długie podania do przodu w danej sytuacji nie miały sensu, wtedy gospodarze szybko wymieniali podania w środku pola, by zrobić miejsce napastnikom.

Levante zagrało 4-2-3-1, przechodzącym w 4-4-2 (El Zhar mocno wspomagał Kone) z bocznymi obrońcami skoncentrowanymi tylko na obronie. Goście bardzo efektywnie koncentrowali się tam, gdzie akurat chciał rozgrywać piłkę Real. Serrano i Valdo w odpowiednich momentach wybiegali do kontry, co kilka razy mogło zaowocować bramką. Mieli do tego okazje, bo już od 5. minuty wygrywali po główce Cabrala. Obrona Realu (konkretniej Arbeloa i Ramos) znów słabo zachowała się przy rzucie wolnym.

Real miał jednak sporo szczęścia. Najpierw Ramos nie dostał czerwonej kartki za kopnięcie rywala bez piłki (sędziowie tego nie zauważyli), a w ostatnich minutach przed przerwą Iborra nie trafił głową w piłkę, która odbiła się od jego rąk. Stało się to na polu karnym i kosztowało gości nie tylko gola, ale także grę w osłabieniu – defensywny pomocnik miał już wcześniej jedną żółta kartkę. Po przerwie madrytczycy przejęli kontrole nad meczem i ich portugalski as strzelił do 57. minuty dwie bramki – najpierw głową po centrze Higuaína, a potem po fantastycznym odskoczeniu od obrońcy i strzale pod poprzeczkę.

Levante się nie poddało i wykorzystało swoją najlepszą okazję do skontrowania gospodarzy. Z lewego skrzydła idealnie zacentrował Serrano, a na polu karnym głową uderzył Koné. Aż miło widzieć, jak ten zawodnik, który z powodu kontuzji zupełnie nie sprawdził się w Sewilli, idealnie wykonuje swoje zadania przez cały mecz. Na szczęście dla gospodarzy, już 3 minuty później na 4:2 strzelił Benzema – świetnie uciekając Vencie (podobnie jak wcześniej Ronaldo). Potem jeszcze zawodnicy Realu nie wykorzystali trzech idealnych sytuacji bramkowych i mecz się skończył. Levante pokazało się z dobrej strony, a już na pewno jest najbardziej efektywnym finansowo zespołem w całej lidze.

Podobne mecze: