Barcelona – Real 2:2

W tym meczu nie brakło chyba niczego. Niestety, także błędów sędziów było bardzo wiele. Barcelona awans oczywiście zawdzięcza tylko sobie, dla Realu sędziowie mogą być tematem zastępczym. Ale Mourinho i jego piłkarze powinni się raczej skoncentrować na budowaniu pewności siebie na tym remisie. W tym sezonie będą mieli jeszcze jedną okazję by pokonać mistrzów.

Kluczowe było pierwszych 5 i ostatnich 5 minut pierwszej połowy. Higuaín, który w wyjściowej jedenastce grał na środku ataku, nie wykorzystał na samym początku meczu dwóch znakomitych sytuacji bramkowych. Real znów zaczął od mocnego uderzenia i wymusił poważne błędy obrony Barcelony. Jednak do 43 minuty było 0:0, a wtedy gola strzelił Pedro (który zmienił kontuzjowanego Iniestę), po kosmicznej akcji Messiego i nieporozumieniu Ramosa z Pepe. Jeszcze przed przerwą na 2:0 podwyższył fantastycznym strzałem w okno Alves i wydawało się, że już jest po meczu.

I tak było do 68. minuty, kiedy Ronaldo wykorzystał prostopadłe podanie Özil i brak reakcji ze strony Abidala i Puyola. W 72. było już 2:2 a gola strzelił rezerwowy Benzema, znów po błędzie Puyola. Wcześniej w drugiej połowie nie zdarzyło się nic, co niosłoby nadzieje dla Realu. Zespół Mourinho próbował przejąć inicjatywę, ale mu to nie wychodziło. Przez cały mecz goście grali pressing, szczególnie na obrońcach Barcelony, ale akurat od przerwy do zdobycia pierwszej bramki nie przynosiło to wielkich efektów.

Noty dla sędziów powinny być niskie. Jeszcze przed przerwą z boiska powinien był wylecieć za drugą żółtą kartkę Diarra. Arbiter nie odgwizdał też ręki Busquetsa na polu karnym i dał Ramosowi drugą żółtą kartkę za faul, który na to nie zasługiwał. Na jego korzyść przemawiają dobre decyzje: nie uznanie gola Ramosa z 54. minuty i brak karnego po starciu tego hiszpańskiego obrońcy z Sanchezem w końcówce (które Chilijczyk przypłacił kontuzją).

Przy stanie 2:2 Barcelona zauważalnie opadła z sił, a jej obrona zaczęła się chwiać. Real nie potrafił jednak tego wykorzystać. Madryccy piłkarze grali bezpośrednimi podaniami, w większości niecelnymi. Nie byli w stanie pograć szybko w środku – co pewnie sprawiłoby zmęczonym obrońcom więcej problemu. Tym razem nawet bliski strzelenia gola nie był Callejon. Dobrze grali Ronaldo, Arbeloa i Benzema, a na szczególną uwagę zasługuje sposób, w który Coentrao stale asekurował swoich środkowych obrońców. Fani Realu najbardziej będą żałować, że gol nie padł w 25. minucie – Fantastyczny 30-metrowy strzał Oezila skończył się poprzeczką.

Guardioli, poza radością z awansu, pozostają problemy z kolejnymi kontuzjami. Po tym czemu przez dłuższy czas nie zagrają Iniesta i Sánchez. Na drodze do Pucharu staną prawdopodobnie Valencia i Athletic.

Podobne mecze: