Atlético – Barcelona 2:1

Trudno powiedzieć, czy praca Quique Sancheza Flores w końcu zaczyna przynosić efekty, czy to tradycyjnie wyższa forma Atlético w meczu przeciwko najsilniejszym drużynom. W każdym razie w niedzielnym meczu ten zespół zagrał najlepiej w tym roku i zaserwował pierwszą ligową porażkę Barcelonie, która zagrała bez trzech podstawowych obrońców.

“Marca” może triumfalnie ogłosić, że Atlético “zrobiło przysługę” Realowi i tym samym rywalizacja na trzy miesiące przed końcem sezonu stała się jeszcze ciekawsza. Na stadionie “Colchoneros” obrońcy tytułu nie tylko mieli dużo problemy w obronie, ale także z rozgrywaniem piłki i tworzeniem sytuacji strzeleckich. Przed końcem meczu z boiska zszedł Xavi. Messi był znacznie mniej aktywny niż zwykle, podobnie Iniesta. Keita po zaledwie czterech minutach doznał kontuzji i dołącza do coraz większego “szpitala” Guardioli. Przede wszystkim jednak na swoje zwycięstwo zapracowali sami gracze Atlético – od bramkarza po napastników.

To, że duet Forlan-Agüero potrafi wygrać każdy mecz, wiedzą w Hiszpanii wszyscy. Tym razem trafił tylko Urugwajczyk, wykorzystując bardzo ładny drybling i prostopadłe podanie Reyesa. Agüero miał dwie podobne okazje bramkowe, ale za pierwszym razem niepotrzebnie podawał, a za drugim – strzelił prosto w bramkarza. Obaj wzorcowo trzymali się linii ostatniego obrońcy, by w każdej chwili móc odskoczyć do prostopadłej piłki. Takie zagrywali im przede wszystkim Reyes i Simão, ale także Tiago, który konsekwentnie odbudowuje formę w Madrycie. Klucz do zwycięstwa Atlético to ograniczanie możliwości Barcelony w środku pola – momentami przez pressing, zwykle przez dobre ustawienia. Za to pochwały należą się też Paulo Assunção.

Wyjątkowo dobrze zagrała obrona gospodarzy. Perea, który w tym sezonie został już nagrodzony tytułem najgorszego obrońcy ligi, imponował wyczuciem odpowiedniego momentu na wślizg, dobrym ustawianiem się. Álvaro Domínguez wygrywał górne piłki, a boczni obrońcy także włączali się w akcje ofensywne. Kilka razy defensywa popełniała błędy, ale wtedy z dobrej strony pokazywał się De Gea i kilka razy bronił w bardzo trudnych sytuacjach. Asenjo po takim meczu może porzucić nadzieje na szybki powrót do bramki.

Barcelonie do remisu brakło trochę szczęścia i lepszej formy Xaviego i Iniesty. Messi kilka razy próbował indywidualnych akcji z wieloma dryblingami, ale zawsze w końcu ktoś zabierał mu piłkę. Brakowało też akcji prawą stroną Daniela Alvesa, który zwykle momentami staje się czwartym napastnikiem. Można się było spodziewać, że w defensywie nie będzie zgrania i kilka razy tylko szybkość i dobre decyzje Puyola ratowały gości przed stratą bramki. Kiedy przejmowali inicjatywę, często z tego nic nie wynikało. Mecz zakończyli z przewagą w posiadaniu piłki 60:40 procent.

Ozdobą meczu były bramki dla Atlético. Reyes zasłużył na brawa nie tylko tą akcją, ale drybling w środku pola i podanie do Forlana zapamiętają wszyscy. Rzut wolny Simão też był bardzo wysokiej klasy. Motywacja jest zespołowi Sancheza Floresa bardzo potrzebna i można się spodziewać zwyżki jego formy w końcówce sezonu.

Podobne mecze: