Getafe – Atlético 1:0

Nie pomogło wystawienie składu z aż trzema nastawionymi ofensywnie pomocnikami. Na stadionie Getafe zawiedli Forlan i Agüero, a to oni właśnie powinni ciągnąć do przodu ten zespół po przejściach. Jedenastka madrytczyków, może poza De Geą, w tym meczu była tylko grupą przeciętnych piłkarzy. Gospodarze grali szybko, inteligentnie i pomysłowo. Decydująca była ich przewaga na skrzydłach dzięki grze już czołowych graczy ligi: Pedro Leóna i Manu del Morala.

Ten mecz potwierdza, że Míchel buduje na Coliseum Alfonso Perez drużynę bardzo ciekawą i mogącą przy odrobinie szczęścia zagrozić potęgom. Podobnie jak w sezonie pucharowych sukcesów za Schustera, w zespole widać indywidualności. Myślę tu nie tylko o obu skrzydłowych, ale także Soldado, Albinie, Casquero. W tym meczu akurat dwaj pierwsi nie wypadli rewelacyjnie, ale sezon na razie mają bardzo udany. Zresztą w kadrze “Azulones” mają jeszcze Gavilána, Parejo, Kepę Blanco.

Widać też, że w Getafe liczy się taktyka i drużyna. W obronę angażowali się wszyscy gracze z wyjątkiem Soldado. Míchel nie nastawiał swoich graczy na ryzykowny w takim meczu pressing, za to bardzo umiejętnie przesuwali się oni do tyłu i odcinali od piłek napastników Atletico. Największy wkład w sparaliżowanie ofensywy gości mieli Casquero i Celestini. W środku pola nie poradził sobie ani Jurado, ani rezerwowy Tiago. Zresztą “Colchoneros” nie pokazali w rozgrywaniu piłki kreatywności, która jest konieczna by dostać się pod bramkę dobrze zorganizowanego przeciwnika.

Decydująca bramka padła tuż przed końcem pierwszej połowy, oczywiście po wejściu z prawej Pedro Leona. Piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej i na długim słupku we właściwe miejsce posłał ją Manu. Po raz kolejny komentatorzy mogli powtórzyć truizm, że Atlético nie potrafi grać w obronie. Zresztą czego się można spodziewać po najbardziej “wpadkogennym” graczu ligi, Perei czy niedoświadczonych Domínguezie i Valerze. Na przyzwoitym poziomie grał Paulo Assunção, ale niepotrzebnie dostał czerwoną kartkę. Reyes, Jurado i Sabrosa byli niemal niewidoczni. Forlán i Agüero często gubili piłki i nie potrafili sobie znaleźć miejsca.

Słusznie w komentarzu powiedział Leszek Orłowski, że w tym sezonie kibice Atlético nie mogą liczyć na wiele. Odszedł Maxi Rodriguez i w kadrze jest jeszcze mniej naprawdę klasowych piłkarzy. Co gorsza, nikt nie gra na swoim najwyższym poziomie. Wydawało się, że z każdym tygodniem będzie lepiej, ale w zespole nadal nie ma stabilności. Ciekawe, kim uzupełni Quique swoją kadrę, bo na pewno będzie musiał to zrobi. Brakuje przynajmniej jednego napastnika, skrzydłowego, środkowego i prawego obrońcy. Oczywiście jeśli wzmocnienia się udadzą, ten klub może wrócić do walki o Ligę Mistrzów.

Podobne mecze: