Inter – Juventus 1:0

Inter wygrał jak najbardziej zasłużenie, ale gol dający mu zwycięstwo był wyjątkowo komiczny. Sam Muntari chyba nie wie, jak go strzelił. Gospodarze przeważali w pomocy, dobrze się bronili. Poza tym w ataku bardzo udanie zagrali Ibrahimovic i Adriano.

Oba zespoły grały ostrym pressingiem. Juventus niespodziewanie ustawił obronę bardzo wysoko, skracając pole gry dla napastników niebiesko-czarnych. Mimo to, z obrony i pomocy Adriano i Ibrahimović dostawali dużo długich podań. Często schodzili na boki, co jest standardem w ich wykonaniu. Robili zresztą tym samym miejsce Stankoviciowi, który był wyraźnie najbardziej ofensywnym z czwórki pomocników.

Już w 1. minucie Chiellini zagrał na polu karnym ręką – ale sędzia słusznie nie odgwizdał karnego – Włoch zrobił to nieumyślnie (chyba że jest znakomitym aktorem). Z kolei już minute później Tiago źle stanął i prawdopodobnie naderwał więzadło poboczne w kolanie – musiał zastąpić go Marchisio. Pod koniec 1. kwadransa dobrą sytuację po prostopadłym podaniu Samuela miał Stanković, ale zgubił piłkę. Przed przerwą jeszcze kilka razy błędy popełniali obrońcy Juventusu, ale albo niecelnie strzelali goście, albo dobrze bronił Manninger.

W 2. połowie przewaga lombardczyków była jeszcze wyraźniejsza. W 64. minucie Ibrahimović zmarnował świetną sytuację bramkową po stracie Nedveda. 10 minut później skiksował w polu karnym, a piłka odbiła się od nogi Muntariego i wpadła do siatki obok bezradnego Manningera. Na boisku był już wtedy Camoranesi, ale nie zdołał zbytnio polepszyć gry gości. Inter pod wodzą Mourinho kieruje się w stronę 4. z rzędu mistrzostwa.

Podobne mecze: