HSV – Schalke 1:1

To był jeden z tych meczów, w których sytuacja całkowicie zmienia się po przerwie. W pierwszej połowie na boisku dominowali gospodarze, strzelili bramkę i nie wykorzystali kolejnych okazji. W drugiej – przewagę mieli piłkarze Schalke, wyrównali i mogli nawet wygrać. Końcówka należała znów do HSV, ale mecz zakończył się podziałem punktów. Spotkanie było szybkie, sporo było strzałów z daleka i ładnych akcji, ale też głupich strat i innych błędów.

Gospodarze rozpoczęli mecz w ustawieniu 4-4-2 z dwoma skrzydłowymi i środkowymi pomocnikami, z których nieco bardziej z przodu grał Jarolím. Większość akcji zespół Martina Jola przeprowadzał prawą albo lewą stroną, gdzie bardzo dobrze spisywali się Trochowski i Pitroipa, który powoli staje się jednym z ważniejszych piłkarzy HSV. Trochowski dobrą grę podkreślił bramką zdobytą w 29. minucie po podaniu Jarolíma. Piłkę do Czecha podał… Engelaar, i to już po raz drugi w pierwszej połowie. Holender był zagubiony na boisku, choć kilka razy pokazał się w ataku.

Schalke grało przede wszystkim środkiem, gdzie grało trzech pomocników: Ernst, Engelaar i Jones. Także wszyscy trzej napastnicy: Halil Altintop, Kurányi i Farfán, trzymali się pola karnego. Po przerwie częściej schodzili na boki i przy pomocy Westermanna i Rafinhii stworzyli więcej niebezpiecznych sytuacji pod bramką Rosta. Gola drużyna Freda Ruttena strzelił w trzeciej minucie drugiej połowy – po rzucie wolnym wykonywanym przez Farfána. Głową wbił piłkę do bramki Höwedes, który przed przerwą siedział na ławce rezerwowych (świetna intuicja trenera).

Na wyróżnienie, poza Trochowskim i Pitroipą, zasłużyli Olić i Jarolim. W drużynie ich przeciwników: Neuer i Ernst. Pilkarze Schalke, słabsi nieco w polu, pokazali, że rzuty rożne i wolne mają dopracowane niemal do perfekcji. Na HSV było to za mało.

Podobne mecze: