Napoli – Juventus 1:0

Napoli wygrało dość szczęśliwie ale zasłużenie. Zwycięską bramkę dał gospodarzom karny podyktowany po faulu świętującego 400. mecz Chielliniego. Trzy punkty sprawiły, że do czwartego miejsca zajmowanego przez sobotniego przeciwnika, Napoli ma tylko dwa punkty straty. Przede wszystkim jednak poprawiły atmosferę po trzech meczach bez wygranej i wzmocniły pozycję trenera Gattuso.

Kontuzje zmusiły go do wystawienia rezerwowego środka obrony Maksimović-Rrahmani, co zresztą okazało się kluczowe dla wyniku. Obaj zagrali bardzo dobrze, a poza tym mieli sporo szczęścia i grającego bardzo dobrze Mereta za plecami. W ataku zagrali Osimen i Insigne, który często cofał się by rozgrywać, a Lozano zaczął na lewym skrzydle. Te zmiany też opłaciły się gospodarzom: Lozano walczył w ataku i obronie i ograniczał pole manewru Cuadrado.

Trener Juventusu też wybrał „płaskie” 4-4-2 z dwoma typowymi skrzydłowymi. Biorąc pod uwagę to, że na środku pomocy Napoli miało tylko Bakayoko i ofensywnego Zielińskiego, można się było spodziewać, że w w tych rejonach goście „rozklepią” drużynę Gattuso. Pirlo skoncentrował jednak swoje ataki na bokach, szczególnie że w składzie nie miał Dybali, a Kulusevski, gdy wszedł już z ławki, biegał po prawej stronie.

Oba zespoły zaczęły mnecz z bardzo wysokim pressingiem. Szczególnie po stronie Napoli kilka razy niemal doprowadziło to do straty bramki, bo pod presją jego gracze popełniali błedy, szczególnie Bakayoko, który świetnie odzyskuje piłkę, ale gdy ma ją już przy nodze, często rozpoczyna kontry przeciwników. Na początku meczu bardzo niepewnie grał też Rui, ale dość szybko ustabilizował swoją grę. Juventus nie wykorzystał kilku okazji bramkowych na poczatku meczu, a w 31. minucie stracił gola po pewneym karnym Insigne.

W drugiej połowie Pirlo wprowadził na boisko Aleksa Sandro, McKenniego i Kulusevskiego. Dopiero ostatni z nich w 72. minucie wniósł sporo ożywienia do akcji ofensywnych. Wcześniej Juventus nie był w stanie zaskoczyć Napoli jednym szybkim podaniem czy dryblingiem. Mimo że Napoli oddawało gościom piłkę, często w żenujący sposób, potrafiło utrzymać ich daleko od pola karnego. Najlepsze okazje bramkowe zmarnowali Morata, Alex Sandro i Cristiano Ronaldo – tym razem ich zespołowi brakowało zimnej krwi, dzięki której wygrał wiele wyrównanych pojedynków.

Napoli wygrało dzięki determinacji i odrobinie szczęścia. Nie jest to jednak stabilny zespół. Mimo że jest w stanie dominować i zaskakiwać nawet najmocniejszych przeciwników, najwięcej problemów sprawia sobie sam. Wystarczy moment dekoncentracji i jedno niecelne zagranie Bakayoko, Di Lorenzo czy Insigne, i już przeciwnicy są ich w stanie szybko skontrować. Pod tym względem w Napoli nie zmieniło się nic przez ostatnie lata – czy trenerem był Ancelotti, Sarri czy Gattuso. To, że w tym meczu Juventus nie był w stanie wykorzystać takich szans świadczy o jego słabszym w tym roku potencjale.

Podobne mecze: