Atlético – Sevilla 2:2

Trzy poprzednie mecze tych zespołów zakończyły się remisami i nie inaczej było tym razem. Dzięki temu goście utrzymali przewagę w tabeli nad gospodarzami, którzy na tę chwile nie zagraliby w Lidze Mistrzów. Wynik był zasłużony – przede wszystkim dzięki zmasowanej obronie Sevilli i niewykorzystanym okazjom Atlético w drugiej połowie. Wszystko, co najciekawsze, miało miejsce przed przerwą.

Trener Simeone w tym meczu dał odpocząć Parteyowi, którego w środku pola zastąpił Llorente. Do składu po długich kontuzjach wrócili też Trippier i Félix – i obaj byli widoczni na boisku. Na lewej obronie Renana Lodiego zastąpił siedzący od dłuższego czasu na ławce środkowy obrońca Hermoso. Trener Lopetegui posłał na boisko w Madrycie wersję swojej drużyny z wyjątkowo zagęszczonym środkiem pola, w którym Gudelj przez dużą część meczu grał między środkowymi obrońcami. Za rozgrywanie mieli odpowiadać przede wszystkim Banega, Jordán, Ocampos i Suso a bramki miał strzelać De Jong. Między słupki wrócił kontuzjowany ostatnio Vaclik.

Od pierwszych minut przeważali gospodarze, którzy dłużej byli przy piłce i kilka razy zbliżali się do pola karnego. Sevilla starała się długo utrzymywać przy piłce i rozgrywała ją wieloma podaniami od własnej bramki. Ta taktyka przyniosła korzyści już w 20. minucie, kiedy podanie z prawej strony od Ocamposa dotarło do De Jonga, który, mając przed sobą tylko bramkarza, pewnie strzelił na 0:1. Holender dostał piłkę tylko dlatego, że przepuścił ją zbyt wolno interweniujący Savić, który miał kłopoty przez cały mecz. Gospodarze zdołali wyrównać już w 32. minucie, po kilkuminutowej przerwie na VAR i w końcu decyzję sędziego o przyznaniu karnego. Pewnie wykorzystał go Morata, który poza tym był niewidoczny. Atlético wyszło na prowadzenie po zaledwie pięciu minutach. Po stracie przeciwników w środku pola pięknie prostopadle podał Koke, a Félix z bliska pokonał Vaclika. Dość łatwo dali się wywieść w pole środkowi obrońcy Sevilli. W 43. minucie miała miejsce druga długa przerwa związana z VARem i znów zakończyła się decyzją o karnym – tym razem o faulu Trippiera. Gola strzelił Ocampos, grający bardzo dobry mecz – w przeciwieństwie do zupełnie niewidocznego i szybko zmienionego Suso.

W drugiej połowie na boisku działo się znacznie mniej ciekawego – przede wszystkim dlatego, że obie drużyny uporządkowały grę w obronie. Niemal przez cały czas przeważali gospodarze, którzy atakowali głównie środkiem i lewą stroną. Apogeum przewagi osiągnęli w okolicach 70. minuty, kiedy dobre sytuacje bramkowe zmarnowali rezerwowi Costa i Carrasco. Głównym rozgrywającym był Félix, który niemal w każdej akcji cofał się na środek pola, by podprowadzić piłkę do pola karnego i podać do któregoś z kolegów. Z tego względu w ataku drużyny Simeone często brakowało drugiego napastnika. Słabo grał Correa, którego na prawej stronie dobrze pilnował Reguilón, poza Ocamposem najlepszy gracz gości. Lopetegui mógł być zadowolony z gry obronnej po przerwie i z wywiezionego z Madrytu jednego punktu.

Podobne mecze: