Anglia – Belgia 0:1

Oczekiwałem (dość naiwnie, jak się potem okazało) bardzo dobrego widowiska i możliwości oceny tego, jakie szanse mają oba zespoły po wyjściu z grupy. Obaj trenerzy zgodnie wystawili jednak rezerwowe składy, a sam mecz nie stał na wysokim poziomi. Piękna była akcja bramkowa Januzaja i może ze dwie inne, ale poza tym wszystko było o poziom niżej niż w piłce ligowej.

W porównaniu z wygranymi przez obie drużyny meczami z Tunezją i Panamą, w pierwszych składach nie wyszli: De Bruyne, Lukaku, Aldeirwereld, Mertens, Carrasco, Vertonghen, Kane, Henderson, Walker, Lingard, Sterling, Young, Alli, Trippier. Trener Martinez wysłał na boisko skład z przeładowanym środkiem pola, w którym grą mieli kierować Dembélé i Tielemans a bramki strzelać – Batshuayi. Za jego plecami grał Fellaini, który często wchodził w pole karne, oczywiście by strzelać bramki głową. Anglicy zagrali tym samym ustawieniem, co wcześniej, z podobnymi dublerami na każdej pozycji.

W wypadku remisu o pierwszym miejscu miała decydować liczba czerwonych i żółtych kartek. W tym meczu sędzia pokazał tylko dwie Belgom, ale okazało się to nie mieć znaczenia. Oba zespoły atakowały przede wszystkim lewą i prawą stroną, skąd centrowały w pole karne. Było tam więcej miejsca, niż na środku pola, bo każdy z zespołów miał po bokach tylko dwóch graczy. Dwaj Anglicy domyślnie grali nieco cofnięci, ale z piłką i bez niej wchodzili bardzo głęboko po lewej i prawej stronie. Gdy piłkę mieli przeciwnicy, schodzili do środka, by pomagać Dierowi. Januzaj i T. Hazard grali wyżej, ale dość sumiennie wracali za akcjami Anglików. Wspomagali ich wtedy Dembélé i Chadli.

W 10. minucie właśnie po centrze Januzaja z prawej niemal padł gol – piłkę z linii bramkowej wybił Cahill. Wcześniej pięknym strzałem z 22 metrów popisał się Tielemans, ale dobrze bronił Pickford. W 30. „centrostrzał” Arnolda przeleciał dwa metry obok bramki Courtoisa i była to najlepsza okazja dla Anglików, poza główką Loftus-Cheeka po rogu, tuż przed przerwą. Po dość słabej pierwszej połowie, na druga nie wyszedł już, z powodu drobnej kontuzji, Stones a zastąpił go Maguire. Już w 51. minucie padła bramka na wagę zwycięstwa Belgów: Januzaj po prawej stronie pola karnego ograł dryblingiem Rose’a i ładnie strzelił lewą nogą w długi róg, a Pickfordowi brakło do udanej interwencji 10 centymetrów.

Przegrywając, Anglicy byli zbyt powolni, można powiedzieć, leniwi, szczególnie w środku pola. Najlepiej prezentował się Rose, który przeprowadził lewą stroną kilka niezłych akcji, ale przez Delpha czy Loftusa akcje szły do przodu bardzo powoli. Jedyną naprawdę ładną przeprowadzili w 66. minucie Vardy i Rashford. Drugi z nich przegrał jednak pojedynek z Courtoisem. Na boisko wszedł Welbeck, ale nie Kane, którego trener oszczędzał na kolejny mecz (przeciwko Kolumbii). W końcówce Belgowie mieli dwie szanse na podwyższenie wyniku, których nie wykorzystali. Okazało się, że mają lepszych rezerwowych od Anglików i zasłużenie wygrali. Trudno jednak wnioskować o ich szansach na podstawie tego meczu. Tak jak we wszystkich innych meczach do tej pory, brakowało dryblingów, wyjść i podań na wolne pole, strzałów z dystansu.

Podobne mecze: