Betis – Sevilla 2:2

Po raz pierwszy od wielu lat Betis wyprzedzi w końcowej tabeli lokalnego rywala i był lepszy także w bezpośrednich spotkaniach. Poprzednie wygrał na terenie przeciwnika, u siebie zremisował i ten wynik jest sprawiedliwy. Przez większą część meczu wynik goniła Sevilla i oddała znacznie więcej strzałów, ale swoje okazje mieli też gospodarze. Wynik mógł być wyższy, ale z obu stron słabo zaprezentowali się środkowi napastnicy.

Nowy trener Caparrós posłał na boisko jedenastkę mocno zmienioną w stosunku do ostatniego wygranego meczu z Realem. Przede wszystkim w ataku nie było ani Muriela ani Ben Yeddera a grał Sandro Ramírez, który w Sevilli, podobnie jak w Evertonie pokazuje, że to dla niego zbyt wysoki poziom. Podobnie było w tym meczu, w którym był aktywny, ale gdy już dostał piłkę, podejmował złe decyzje. Mało przekonująco zagrali też inni zmiennicy: Nolito bardzo chaotyczny, Mesa nie zagrał żadnego dobrego prostopadłego podania, Sarabia pokazywał się tylko faulując.

Goście przegrywali już od piątej minuty, kiedy centrę z wolnego Joaquina wykorzystał Bartra, pięknie strzelając głową w długi róg. Od tego momentu Betis się cofnął, a w piłkę gała Sevilla. Ten zespół w lepszej dyspozycji już do przerwy strzeliłby przynajmniej trzy bramki, ale przede wszystkim brakowało z przodu zawodnika, który wykończyłby akcje. Betis bronił się całkiem dobrze, ale nie był w stanie wyprowadzić dobrej kontry. Z przodu Sergio León chodził, zamiast biegać – do momentu, gdy został zmieniony w drugiej połowie. W perspektywie gry w Lidze Europy, bardzo przyda sie trenerowi Setiénowi naprawdę klasowy doświadczony napastnik. Na tę chwilę ma trzech utalentowanych, ale grających nierówno.

Goście strzelili wyrównującego gola dopiero po przerwie. Na boisku był już wtedy Ben Yedder, którego trener wprowadził na boisko za kontuzjowanego Mercado. Poza nim na boisko wszedł za Sarabię Layun. Zmiany opłaciły się, bo pierwszy z tych rezerwowych w 57. minucie wyrównał, mimo że w tej akcji poślizgnął się. Piłkę przytrzymał dla niego obrońca Betisu Mandi. Po tym golu nadal przeważali goście i w 79. minucie wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym i kolejnym błędzie obrony gospodarzy – gola z bliska strzelił Kjær. Po zaledwie dwóch minutach wyrównał Morón – tym razem po błędzie obrony i bramkarza Sevilli.

Z jednej strony zaangażowanie piłkarzy w ten mecz podkreślała bardzo duża liczba fauli z drugiej – poziom obniżały ciągłe straty i rozgrywanie wszystkich akcji w schematyczny sposób. Obie drużyny myślami były już chyba bardziej na urlopie, tym bardziej, że mogą być już pewne gry w Lidze Europy. W następnym sezonie dla Betisu zadaniem będzie utrzymanie dobrej lokaty, dla Sevilli, która w tym sezonie aż trzy razy zmieniała trenerów – stabilizacja i odbudowa pozycji w lidze. Ma to się dziać pod wodzą nowego trenera, bo Caparrós po ostatnim meczu sezonu zmieni stanowisko. Jeśli zarząd klubu miał kiedykolwiek wątpliwości, teraz widzi, jak trudno zastąpić Monchiego.

Podobne mecze: