Barcelona – Real 2:2

Real miał szansę tym meczem zredukować stratę do drugiego w tabeli Atletico do jednego punktu. Barcelona miała już mistrzostwo w kieszeni. Dziwne więc, że padł remis, a goście, grając całą drugą połowę w przewadze, byli gorsi niż przed przerwą. Mecz był bardzo interesujący tylko w pierwszej połowie – zanim z boiska wyleciał, za wątpliwą czerwoną kartkę, Sergi Robero.

Mecz zaczął się od ataków gospodarzy i dwóch okazji bramkowych Suáreza. W pierwszej zatrzymał go Navas, broniąc strzał z bliska. W drugiej nie miał szans – z prawej strony świetnie zacentrował Sergi Roberto, a w polu karnym Urugwajczyk był zupełnie niepilnowany i pewnie uderzył w długi róg. Jeszcze ładniejszą akcję przeprowadził po pięciu minutach Real. W środku pola piłkę przejął Kroos, rozegrał z Ronaldo i zacentrował do Benzemy, a Francuz strzelił głową tak, że Ronaldo z bliska wpakował piłkę do bramki.

Jak zwykle w meczach na Camp Nou, Real skupiał się na tym, by po odbiorze piłki jak najszybciej dostać się pod bramkę przeciwnika. Robił to zwykle środkiem lub lewą stroną, z Marcelo i Ronaldo. Na prawej Nacho koncentrował się na obronie, a Bale często wchodził w pole karne. Jeden z kontrataków prawie przyniósł gola po prostopadłym podaniu Modricia w 27. minucie, ale ter Stegen świetnie wygrał pojedynek z Ronaldo. Po minucie Portugalczyk znów stał naprzeciw bramkarza Barcelony i strzelił w długi róg – ale piłka minęła słupek. Po tych dwóch okazjach obrona gospodarzy nie popełniała już tak rażących błędów.

Pierwsza połowa zakończyła się serią przepychanek i złośliwych fauli. Ich ofiarą stał się Sergi Roberto, który w przepychance z Marcelo uderzył go ręką – wydawało się, że w twarz. Właśnie tak zinterpretował to sędzia Hernández Hernández i wyrzucił go z boiska. Już wcześniej popełnił kilka błędów, co podgrzało atmosferę. Poza tym mógł ostudzić emocje piłkarzy w inny sposób niż rozdając kartki.

Po przerwie Zidane zastąpił Ronaldo Asensio, chcąc oszczędzać Portugalczyka przed finałem Ligi Mistrzów. Zmianę od razu dało się zauważyć – Real miał piłkę, ale nie wiedział, co z nią zrobić. Mimo liczebnej przewagi, w polu karnym zawsze był tylko jeden napastnik i w konsekwencji centry nie miały sensu. Piłkarze gości sprawiali wrażenie, jakby nie zależało im na strzeleniu drugiego gola i zamiast tego, go stracili. W 53. minucie strzelił go po indywidualnej akcji Messi. Nie powinien być jednak uznany, bo wcześniej Suárez wyraźnie faulował Nacho.

Real z każdą minutą popełniał coraz więcej błędów w rozegraniu i wydawało się, że Barcelona spokojnie dowiezie zwycięstwo do końca. Goście mieli jednak trochę szczęścia – dobre podanie Asensio w 72. minucie Bale zamienił na gola – wspaniałym uderzeniem z pierwszej piłki z 18 metrów. Chwilę później piłkarze z Kastylii powinni byli mieć karnego po faulu Alby na Marcelo – ale sędzia po raz kolejny się nie popisał. W drugiej połowie mecz był dużo gorszy a Suárez i Benzema zupełnie nie byli w niej widoczni.

Podobne mecze: