Napoli – Roma 2:4

Trudno powiedzieć, na ile taktyka Romy była pomysłem trenera Di Francesco, a na ile po prostu tak wyszło. Pewne jest, że zadziałała idealnie i pozwoliła rzymianom wyraźnie wygrać, mimo że gospodarze dominowali na boisku a Mertens i Insigne zagrali świetnie. Jeśli jeden z kolejnych przeciwników drużyny Sarriego chce z nimi wygrać, powinien obejrzeć ten mecz.

Pierwsza połowa zaczęła się od wymiany ciosów (i błędów) i już w pierwszej i drugiej minucie oba zespoły miały bardzo dobre okazje bramkowe. Gole padły chwilę później. W 6. minucie Insigne wykończył akcję Zielińskiego i podanie z lewej strony Ruia, a po zaledwie minucie gospodarze stracili w środku pola piłkę, dostał ją na prawym skrzydle Ünder i z pomocą Ruia, który zmienił tor jej lotu, przelobował Reinę.

Do końca pierwszej połowy stale przewagę miało Napoli, które krótko rozgrywało w środku pola, by podać do Isigne lub Mertensa, którzy stale stwarzali zagrożenie. Nie wykorzystali jednak żadnej ze swoich sytuacji. Poza tym jak na przewagę w posiadaniu piłki, Napoli zbyt często bezsensownie ją traciło, na przykład niemal za każdym razem, gdy podawać próbował Koulibaly. Od swoich kolegów w pomocy odstawał Zieliński, który nie przykładał się do gry obronnej i często stawał w miejscu, kiedy powinien był wybiec na pozycję i dostać podanie. Polak został w związku z tym zmieniony po przerwie przez przeziębionego Hamsika – który też nic wielkiego nie pokazał.

W pierwszej połowie Roma wyszła jeszcze na prowadzenie w 26. minucie po centrze z prawej Florenziego i błędzie w kryciu Albiola, którego bez problemu przeskoczył Džeko i wpakował piłkę do bramki. To była jedyna okazja bramkowa gości od stanu 1:1.

W drugiej połowie zmieniło się tylko to, że zaczęła się mniej intensywnie. Nadal dominowali gospodarze, a goście czekali na kontry i bezlitośnie wykorzystywali błędy przeciwników. Callejón z jednego z rzutów rożnych strzelił bezpośrednio w słupek a Insigne co chwilę pokazywał świetne akcje, ale w decydujących momentach pudłował. Kolejny cios kibice Napoli musieli przyjąć w 73. minucie, kiedy Džeko, będąc jedynym graczem Romy z przodu, ograł dryblingiem Ruia i strzelił z 20 metrów w długi róg. Po kolejnych pięciu minutach było 1:4: grający tragicznie Rui odbił centrę wprost pod nogi Perottiego, a ten spokojnie strzelił z bliska. Humorów gospodarzom nie poprawił piękny strzał Mertensa z 92. minuty, który ustalił wynik meczu.

Porażka przyszła w najgorszym możliwym momencie, bo Juventus wygrał swój wyjazdowy mecz z Lazio w doliczonym czasie i mając jeden zaległy mecz, może wyprzedzić neapolitańczyków. To zresztą nie pierwszy raz, gdy przeciwnicy pokazują Sarriemu, że jak mocny nie będzie jego zespół w ofensywie, zawsze znajdą sposób, by strzelić mu bramki. To właśnie zrobił Di Francesco, którego cały zespół koncentrował się na bronieniu a Džeko i skrzydłowi mieli dodatkowe zadanie – czekać na długie podania rozpoczynające kontry. Niestety dla Napoli, z graczami takimi jak Rui i Albiol w składzie, zawsze może stać się coś złego.

Podobne mecze: