Valencia – Real 1:4

Real zdecydowanie zasłużył na zwycięstwo, mimo że dwie bramki strzelił z rzutów karnych. Zespół Zidane’a grał szybko, zdecydowanie i z reguły dokładnie, a improwizowana obrona gospodarzy za nim nie nadążała. Mimo to był w tym spotkaniu moment, kiedy Valencia mogła doprowadzić do remisu. Zabrakło w nim jednak gospodarzom dokładności – jak w całym meczu.

Bardzo duży wpływ na wynik miały kontuzje środkowych obrońców zespołu Marcelino. Nie mogli grać Roben Vezo, Jeison Murillo i przede wszystkim Gabriel Paulista, który bardzo dobrze prezentował się od początku sezonu. W tej sytuacji, poza Garayem, na środku zagrał defensywny pomocnik Coquelin, który dopiero co dołączył do zespołu. Dziury w obronie starał się łatać Montoya – z takim skutkiem, że w pierwszej połowie po jego faulach sędzia odgwizdał dwa karne, które pewnie wykorzystał Cristiano Ronaldo.

Real zasłużył na te bramki. Pierwszy raz od kilku miesięcy razem zagrali Ronaldo, Bale i Benzema i z ich pilnowaniem gospodarze niespecjalnie sobie radzili. Pierwszy karny był efektem kontry po rzucie rożnym i wymiany podań między Marcelo i Benzemą, który przez cały mecz pracował dla kolegów z ataku i często schodził na boki. Drugi karny został podyktowany po dwóch długich podaniach: przerzucie na prawe skrzydło i centrze w pole karne. Valencia przez całą pierwszą połowę była nieco dłużej przy piłce, ale jej gra ofensywna była nieuporządkowana i w efekcie niewielka część podań dochodziła do napastników i skrzydłowych. Słaby mecz grał Rodrigo, nieco lepszy – stale zmieniający pozycje Mina i Guedes, który jednak ze względu na kontuzję nie wyszedł na drugą połowę.

Na drugą połowę gospodarze wyszli z nieco większym animuszem, ale nadal bardzo często tracili piłki na rzecz Casemiro, Kroosa i Modricia. Valencii udało się jednak strzelić gola po rzucie rożnym – zrobił to Mina głową, a zaspał grający poza tym dobry mecz Nacho. Przy stanie 1:2 gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków i przez 10-15 minut dominowali na boisku tak, że Real zaczął się bronić chaotycznie. Najlepszą okazję zmarnował w 66. minucie Parejo, a wcześniej kilka perspektywicznych ataków kończyło się niecelnymi podaniami.

Na więcej Valencii nie starczyło sił ani pomysłu. W końcówce Real łatwo strzelił dwie bramki: Marcelo wykończył akcję dwójkową z Asensio a Kroos strzałem z 20 metrów ustalił wynik. Gospodarze może nie zasłużyli na tak wysoką przegraną, ale byli zdecydowanie słabszym zespołem. Zidane tym zwycięstwem może nieco polepszył swoją pozycję w klubie – oczywiście był mocno krytykowany po odpadnięciu z pucharu przeciwko Levante. Nie zmienia to faktu, że Real nie ma szans na mistrzostwo i trener pozostanie zagwarantować może sobie tylko świetną grą w Lidze Mistrzów.

Podobne mecze: