Valencia – Barcelona 1:1

Przed sezonem na pewno nikt nie spodziewał się, że w meczu na szczycie będzie grała Valencia, obiekt raczej politowania niż podziwu hiszpańskich kibiców. Jednak przede wszystkim dzięki pracy trenera Marcelino, a także kilku rozsądnym transferom, na Mestalla były w niedzielny wieczór skierowane oczy kibiców La Liga. „Nietoperze” i Barcelona dostarczyły sporo emocji, przede wszystkim w drugiej połowie.

W pierwszej wyraźną przewagę mieli goście i nawet strzelili gola w 30. minucie, ale nie uznał go sędzia. Po strzale Messiego Neto chciał sparować piłkę przed siebie, ale zamiast tego w komiczny sposób wbił ją sobie między nogami do bramki. Piłka przekroczyła linię przynajmniej o 30 centymetrów i widzieli to wszyscy na stadionie – poza sędziami. Valencia czekała na okazje do kontr, które są jej najmocniejszym punktem od początku sezonu. Przed przerwa były takie co najwyżej dwie – i obie skończyły się stratami – Guedesa i Solera, który zawsze starali się szukać bardziej defensywnie ustawieni koledzy.

W Barcelonie najaktywniejszy był Messi, który niemal w każdej akcji ustawiał się głęboko i rozgrywał. Bardzo ofensywnie grali też: Iniesta, Jordi Alba i Paulinho, natomiast Rakitić i Suárez byli niemal niewidoczni – co pewnie w dużym stopniu zawdzięczaliśmy świetnej pracy środkowych obrońców i pomocników gospodarzy. Z przodu zwracała uwagę, przez cały mecz, ogromna waleczność Zazy, który wracał za każdą akcją i cisnął jeszcze na połowie Barcelony – mimo że cały czas gra z kontuzją kolana.

Po przerwie Valencia zaczęła bardzo mocny pressing i przejęła inicjatywę. Pierwszą dobrą sytuację miał w 57. minucie Guedes – ale jego strzał obronił ter Stegen. Trzy minuty później było 1:0 dla podopiecznych Marcelino – po wejściu lewą stroną Gayi, bardzo precyzyjnej krótkiej centrze i strzale Rodrigo z 5 metrów. Umtiti i Vermaelen nie zdążyli z asekuracją a wcześniej Semedo został w tyle po błyskawicznej wymianie podań. Już do końca meczu gospodarze atakowali przede wszystkim lewą – gdzie współpracowali Gaya i Guedes. Po jednej z takich kontr w 81. minucie drugi nich zgubił piłkę przy przewadze swojego zespołu.

Wydawało się, że Valencia dowiezie do końca albo powiększy prowadzenie, bo przez długi czas Barcelona nie miała pomysłu jak wejść w pole karne, bronione przez grających rewelacyjny mecz Gabriela i Garaya. Punkt dla Katalończyków uratował w 82. minucie Messi fantastycznym podaniem górą do Alby, który z 10 metrów uderzył nie do obrony. Remis gospodarze okupili kontuzjami Garaya i Zazy, ale mogą być z siebie dumni. Teraz zadaniem Marcelino jest utrzymanie dobrej atmosfery w zespole i kontynuowanie serii do końca sezonu. W tej chwili mają cztery punkty straty do lidera z Barcelony i tyle samo przewagi nad trzecim w tabeli Atletico.

Podobne mecze: