Valencia CF – FC Sevilla 4:0

To był popis nowej Valencii, która pod wodzą trenera Marcelino jest jedną z najlepszych ekip ligi i bez problemów, za to z fantazją, poradziłą sobie z będącą w kryzysie Sevillą. Do wygranej poprowadził gospodarzy wypożyczony z PSG Guedes, który każdym dotknięciem piłki sprawiał gościom problemy. Przede wszystkim kontry w wykonaniu jego i kolegów z zespołu były zabójcze dla gości z Andaluzji.

Gospodarze od początku przeważali i bez problemów dostawali się podaniami w okolice pola karnego Rico. Ważną rolę w tych akcjach pełnił Soler, na którego błyskotliwe podania i grę bez piłki zawsze można liczyć. Mimo przewagi, do 35. minuty Rodrigo ani Zaza nie mieli sytuacji bramkowych. Mniej więcej w tym czasie z boiska musiał zejść kontuzjowany Lenglet i środkowym obrońcom gości jeszcze trudniej było zatrzymywać akcje gospodarzy.
Jedyny gol przed przerwą padł w 43. minucie i zdobył go Guedes pięknym strzałem w okno – po głupiej stracie gości i ograniu ich trzech obrońców. Sevilla była przy piłc nieco dłużej i miała swoje okazje bramkowe, ale grała wolniej niż przeciwnicy i podania jej zawodników były raczej przewidywalne. Po przerwie trener Berizzo posłał na boisko Sarabię i Krohn-Dehliego, ale nie przyniosło to wielkich jakościowych zmian. Jego zespół cały czas w niewielkim stopniu wykorzystywał w ofensywie boczne sektory boiska.

Po przerwie Valencia, któa nadal była przy piłce rzadziej, dokonała egzekucji na swoim przeciwniku. Po pięciu minutach było 2:0, bo Zaza w polu karnym wymanewrował Kjaera i strzelił w długi róg. Świetna forma i bramki Włocha, który w poprzednim sezonie kompletnie zawodził, to kolejny przykład na to, jak Marcelino odmienił Valencię. To był jedyny gol, któego gospodarze nie strzelili z kontry. Kolejne: Santiego Miny i drugi Guedesa, padły po długich podaniach i indywidualnych popisach obu strzelców. Obrona i pomocnicy Sevilli po prostu za nimi nie nadążali. Warto zauważyć świetną współpracę dwójki Kondogbia-Parejo, która nie tylko kontrolowała środek pola, ale popisywała się też kapitalnymi podaniami do przodu.

Jeśli świetna praca trenera i forma piłkarzy nadal będą owocowały takimi meczami, Valencia po raz pierwszy od wielu lat włączy się w walkę o mistrzostwo. Na razie jest druga w tabeli – nad gubiącym punkty w głupi sposób Realem. Fani mogą mieć tylko nadzieję, że w pewnym momencie nie dojdzie do konfliktu między władzami klubu a Marcelino – jak stało się ostatnio w Villarreal, gdzie przecież też wykonywał świetną robotę.

Podobne mecze: