Liverpool – Chelsea 1:1

Po trzech domowych porażkach z rzędu, Liverpool grał o pozostanie w pierwszej czwórce. Po pierwszej połowie goście zdecydowanie zasłużyli na prowadzenie, ale po przerwie piłkarze Kloppa zaczęli w końcu grać z jakimś planem i, także dzięki nieskuteczności Chelsea i obronie karnego przez Mignoleta, dowieźli remis do ostatniej minuty.

Jednak mimo wyniku 1:1, mecz nie pozostawił wątpliwości: to londyńczycy są w tej chwili dużo lepsza drużyną, taką, w której wszystko przebiega według planu, piłkarze idealnie wywiązują się ze swoich zadań, a poza tym są świetnie zmotywowani przez trenera. Tego wszystkiego w pierwszej połowie brakowało gospodarzom, którzy stale gubili piłki i stale dochodziło między nimi do nieporozumień.

Gola Liverpool stracił w dość upokarzający sposób – po rzucie wolnym, którego David Luiz wykonał jeszcze gdy Mignolet ustawiał mur. Strzał był zresztą tak dobry, że nawet z ustawionym murem i przy pełnej uwadze bramkarza, piłka by weszła. W rozegraniu piłki zawodnicy LFC byli bezsilnie dzięki nieustannemu pressingowi Chelsea (także Diego Costy) i świetnemu ustawianiu się całego zespołu. Na uwagę zasługiwały (jak od początku sezonu) pojedyncze skrzydła: Moses i Alonso.

Po przerwie Liverpool sam zaczął więcej grać skrzydłami, a piłkarzom Chelsea zaczęły się przytrafiać momenty dekoncentracji. W 49. minucie gola powinien był strzelić Firmino, ale nie trafił w bramkę. Właśnie on i jego rodak Coutinho zawiedli w tym meczu najbardziej, i zamiast kreować sytuacje – gubili piłki. Na szczęście dla zespołu Kloppa, w 57. minucie świetnym przerzutem popisał się Henderson, do środka głową zgrał Milner, a z bliska na 1:1 wyrównał Wijnaldum.

Na prowadzenie Chelsea mogła wyjść jeszcze przynajmniej dwukrotnie: w 76. minucie Mignolet świetnie obronił karnego Costy (po faulu Matipa), a w 88. po kontrze i strzale Pedro, w ostatniej chwili gospodarzy uratował Henderson. Liverpoolczycy wielokrotnie pozwalali na kontry, co nie świadczy o nich zbyt dobrze. Generalnie mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie: Chelsea miała tylko 68% podań celnych, Liverpool: 80%. Ciekawe, jaką serię zacznie ten remis: dobrych meczów Liverpoolu, czy kryzys Chelsea?

Podobne mecze: