Milan – Roma 1:3

To był pokaz z jednej strony niemocy gospodarzy, a z drugiej – umiejętności indywidualnych graczy Romy i elastyczności taktyki Luciano Spallettiego, który w ciągu kilku miesięcy od zatrudnienia już był w stanie wyciągnąć z zespołu znacznie więcej, niż poprzednik Rudi Garcia. Szkoda tylko, że może to być pożegnanie z przynajmniej dwoma piłkarzami, po których ustawia się kolejka chętnych przed letnimi transferami.

Chodzi tu przede wszystkim o Nainggolana i Pjanicia, którzy obaj mieli duży wpływ na sobotnią wygraną i jej styl. To właśnie wokół nieskończonej woli walki pierwszego i przeglądu pola drugiego obecny trener buduje drużynę, jak zwykle, na swój specyficzny sposób. Wydaje się, że Spalletti po prostu ocenił możliwości każdego z zawodników w składzie i dopasował do nich taktykę – która (znowu!) nie przewiduje udziału klasycznych napastników.

Na mecz na San Siro Roma wyszła w ustawieniu 4-4-2, w którym skrzydłowi Salah i El Shaarawy mieli za zadanie wchodzić w pole karne, gdy tylko piłka zbliży się do pola karnego przeciwnika. Na środku podobną rolę spełniał Nainggolan, który jednak w fazie defensywnej grał jak środkowy pomocnik nastawiony na pressing odbieranie piłki. Ze względu na kiepską postawę pomocy (straty) i obrony (brak zgrania przy spalonych) wszyscy trzej mieli też okazje do wychodzenia na wolne pole do podań rozgrywającego Pjanicia. Wracający po paśmie kontuzji Strootman poświęcał się wywieraniu presji i odbieraniu piłki, a stojący przed środkowymi obrońcami De Rossi – asekuracją. Boczni obrońcy Digne i Florenzi byli nastawieni przede wszystkim na atakowanie i grali bardzo wysoko, by zastępować na bokach obu skrzydłowych, gdy ci schodzili do środka.

Roma pierwszą bramkę strzeliła po 15 minutach – prostopadłe podanie Strootmana przeją Salah i spokojnie pokonał Donnarummę. Alex został dwa metry za trójką kolegów z obrony, dlatego nie było spalonego. W drugiej połowie El Shaarawy wykorzystał wspaniałe podanie górą Pjanicia (trzecie w tym meczu), a rezerwowy Emerson dobił piłkę w zamieszaniu pod polem karnym. Bacca strzelił gola, gdy przy stanie 0:3 goście już odpoczywali, dobijając własny strzał.

Milan przycisnął dopiero w końcówce, gdy na boisku byli już Luiz Adriano i Bonaventura. Wcześniej w linii pomocy panował chaos (zarówno w akcjach obronnych jak i ofensywnych), tak jakby przejściowy trener Brocchi kazał nagle grać zespołowi jak Barcelona. Roma z łatwością odbierała im piłkę i znajdowała luki w obronie – wymieniając krótkie podania w środku pola lub wrzucając piłkę na boki, gdzie też stwarzała przewagę. W zespole gospodarzy w miarę dobrze grali jedynie Honda, Donnarumma i Bonaventura. Jeśli klub nie wykona w przerwie letniej wielkiej pracy (nowy trener, wzmocnienia na przynajmniej czterech pozycjach), to w nowym sezonie Milan znów będzie w środku tabeli.

Wzorem może być ściągnięcie Spalettiego do Romy, który odwrócił negatywne trendy w Rzymie. Drużyna nie przestała grać ofensywnie, ale wszystkie słabości w obronie, tak widoczne za trenera Garcii (niepewny Rüdiger, źle ustawiający się Digne, nieruchawy De Rossi) po prostu przestały mieć znaczenie. Szkoda tylko, że we wrześniu na boiska może wybiec już zupełnie inna Roma – tym bardziej, że Napoli wygrało w ostatniej kolejce i to ono zagra bez eliminacji w LM. Nainggolana i Pjanicia chcą kupić największe kluby za ponad 30 milionów euro. Wysoko stoją także akcje Florenziego i Manolasa. El-Sharawy i Szczęsny są tylko wypożyczeni. Latem Spaletti może budować nowy zespół – miejmy nadzieję, że będzie jeszcze ciekawszy niż ten.

Podobne mecze: