Napoli – Milan 3:1

Dobry mecz, mimo że jeden z zespołów był wyraźnie słabszy. Kandydatami na zbawców Milanu byli przed meczem nowi: Seedorf i Taarabt i mimo że na początku powodziło im się dobrze, zdecydowała znacznie wyższa klasa gospodarzy w ataku, jednocześnie pozycyjnym i szybkim. Nic nie wskazuje na to, by kibiców z Mediolanu czekało na koniec sezonu coś dobrego – bo na pewno nie potraktują jako sukces gry w Lidze Europy.

Ozdobą tego spotkania były ataki Napoli, przeprowadzane z udziałem ofensywnego kwartetu. Hamsik, Mertens, Insigne i Higuaín stale wymieniali się pozycjami, podawali bez przyjęcia, dryblowali i zostawiali z tyłu obrońców i pomocników Milanu. Okazji do strzelenia bramki stworzyli sobie kilkanaście, ale potrafili wykorzystać tylko trzy. Po golu Taarabta na 1:1 wykorzystał Inler – dzięki rykoszetowi po strzale z daleka. Kolejne dwie bramki strzelił Higuaín i to jemu zespół zawdzięcza zwycięstwo.

Jeśli Benitez za zadanie stawiał sobie odtworzenie stylu gry Barcelony – tylko w szybszej wersji – w tym meczu mógł być zadowolony. Problemem Napoli jest jednak gra w obronie. Nawet przeciwko temu, nastawionemu na bronienie zespołowi, wiele razy było widać, że środkowi pomocnicy nie kontrolują środka pola, a obrona nie jest szczelna.

Seedorf zobaczył w tym meczu, że czeka go bardzo dużo pracy, by zagwarantować klubowi grę w jakimkolwiek pucharze. Robinho grał tak słabo, że Holender zmienił go już w przerwie. Kaká wszedł na boisko, ale nie pokazał ani dryblingu, ani kreatywnego podania, które kiedyś były postrachem przeciwników Milanu. W składzie Seedorf ma wielu piłkarzy „z odzysku”, wielu takich, którzy na zawsze pozostali tylko wielkimi talentami i jeśli zdoła z nimi odnieść jakikolwiek sukces – zdobędzie trenerskie ostrogi.

Podobne mecze: