Atlético – Real 1:2

Real wygrał trochę dzięki szczęściu, trochę dzięki nieskuteczności rywali. Atlético dominowało na boisku przez cały mecz i z jednej strony atakowało, a z drugiej – broniło się mądrze. Prowadzenie zdobyło już w 4. minucie i gdyby nie pechowy samobój Juanfrana, pewnie wygrało by mecz. Ale najwyraźniej piłkarze Simeone nadal nie są w stanie tego zrobić.

Gol dla gospodarzy padł po strzale Gabiego z wolnego. Diego Lopez zbił piłkę w lewo, tam przejął ją Godín i ładnie dośrodkował na długi słupek, gdzie z bliska wpakował piłkę do bramki Falcao. Prowadzenie Atlético trwało 9 minut i wyrównanie dla Realu zdobyli sami gospodarze, a konkretniej: Juanfran, który odbił piłkę lecącą poza bramkę po strzale Di Maríi.

Po stracie bramki Colchoneros szybko się pozbierali i nadal kontrolowali grę. Starali się grać dużo prostopadłych podań i często przynosiło to skutek. Obaj napastnicy często schodzili na skrzydła, gdzie, szczególnie na prawym, brakowało przyspieszenia. Pomoc była zbilansowana w ofensywie i defensywie, brakowało może trochę kreatywności, ale i tak gospodarze w miarę prostymi środkami docierali pod bramkę Lopeza. Było widać, że są bardzo dobrze zgrani – zarówno w obronie jak ataku.

Real często tracił piłki i nie tworzył większego zagrożenia. Zdecydowanie było widać, że to nie pierwszy skład i że brakuje w nim najlepszego gracza zespołu. Fatalne błędy na początku meczu popełniał Albiol, potem, na szczęście dla gości, zaczął grać pewniej.

Po przerwie to nadal Atlético było bliższe prowadzenia. Akcje Realu były rwane a podania niedokładne, natomiast Atletico szło do przodu – środkiem, lewą i prawą stroną. Zupełnie niespodziewanie po jednej z takich akcji zespół Simeone stracił gola na 1:2 – pięknie prostopadle do Di Maríi podał Benzema, a Argentyńczyk strzelił idealnie w długi róg.

Po stracie drugiego gola gospodarze jakby przestali wierzyć w remis czy zwycięstwo. Ich akcje coraz szybciej się kończyły, szczególnie że za Kakę wszedł na boisko Xabi Alonso. Koke i Raul Garcia z jednej strony stabilizowali grę obronną na bokach, ale nie potrafili dynamicznie wejść do przodu, rozrywając linię obronną Realu. Dlatego Atlético było skazane na krótkie lub długie podania w środku pola – do których Real już się przyzwyczaił.

Z przebiegu gry wynikał remis lub zwycięstwo Atletico, ale Real pokazał umiejętności i trochę szczęścia. Mniej tych wartości mieli gospodarze i zapewne ligę skończą na trzecim – zamiast na drugim – miejscu.

Podobne mecze: