West Ham – Tottenham 2:3

Niezależnie od wyniku, ten mecz byłby zapamiętany jako “one man show”. Spośród wszystkich graczy na boisku zdecydowanie wyróżniali się Jääskeläinen i Bale. Pierwszy obronił przynajmniej trzy strzały, które powinny były zakończyć się bramką. Drugi był największym zagrożeniem dla bramki Fina i strzelił dwa piękne gole. Drugi z nich rozstrzygnął wynik i sprawił, że seria fantastycznych występów Walijczyka trwa nadal.

Przez pierwsze 15 minut na boisku dominowali gospodarze. Tottenham pod ich naporem cofnął się na własne pole karne i, co gorsze, nie był w stanie sam rozegrać kilku podań w środku pola, mimo obecności takich graczy jak Dembélé, Holtby i Parker. Ta dominacja West Hamu pewnie skończyłaby się jego prowadzeniem, ale w 13. minucie Bale przejął przed polem karnym złe podanie Demela i pięknie uderzył z 17 metrów.

West Ham dość szybko wrócił na połowę gości i kwadrans później wywalczył rzut karny – po zbyt agresywnym wślizgu Parkera. Pewnie z 11 metrów strzelił Carroll i do końca pierwszej połowy jedyną groźną sytuację miał Caulker po rzucie rożnym – świetnie bronił Jääskeläinen. Niewiele brakło by z boiska wyleciał Dembélé, ale po kolejnym faulu taktycznym drugiej kartki nie dał mu sędzia Webb. West Ham zbyt mało wykorzystywał swoich skrzydłowych. Zresztą wyglądało na to, że Jarvis nie jest w zbyt dobrej formie. Cole szukał gry w środku boiska, szczególnie po tym, jak z kontuzją już w pierwszej połowie musiał zejść Nolan.

Tottenham także atakował przede wszystkim środkiem. Prawe skrzydło zostawiał zupełnie wolne Walkerowi Bale, który znacznie częściej grał na środku. Z kolei Adebayor próbował stale schodzić na boki, ale nie dostawał dobrych podań od swoich kolegów i miał niewielki wpływ na grę swojego zespołu. Holtby starał się być aktywny, często wracał do rozegrania piłki, ale najwyraźniej był zbyt małym zagrożeniem dla bramki WHUFC, bo zastąpił go Sigurðsson. W międzyczasie Jääskeläinen kilka razy znakomicie bronił niebezpieczne strzały graczy Villas-Boasa. Ale to West Ham strzelił gola – po prostopadłym podaniu O’Briena i poważnym błędzie ustawienia całej obrony przeciwników gola strzelił z bliska Cole.

Wyrównanie na 2:2 Tottenham w dużej mierze zawdzięczał szczęściu. Sigurðsson wepchnął piłkę do bramki po centrze i “bilardzie” między obrońcami z Upton. W końcówce brakowało przemyślanych i błyskotliwych ataków z obu stron – i w tej sytuacji jeszcze raz zabłysnął talentem Bale. Po tym, jak dostał krótkie podanie, idealnie przymierzył z 30 metrów w okno bramki Jääskeläinena. Była 90. minuta i gospodarze stracili zasłużony punkt. Chyba mało kto wierzy w to, że Bale zostanie po tym sezonie w Londynie – bo potrafi dosłownie sam wygrywać mecze i jego zespół zawdzięcza mu ich już około 15. Z drugiej strony: mecz pokazał, że obrona Kogutów popełnia często błędy w ustawieniu – jest szczególnie wrażliwa na szybkie prostopadłe podania.

Podobne mecze: