Manchester City – Manchester United 1:0

Trudno o inne podsumowanie tego meczu niż: MC pokonał United jego własną bronią. Piłkarze Manciniego byli szybsi, sprytniejsi, silniejsi – i przede wszystkim bardziej zmotywowani od przeciwników. Być może gracze MU są już bardziej zmęczeni sezonem, a może po prostu mają mniejszą klasę. W każdym razie tego dnia 0:1 to była najniższa porażka, na jaką zasłużyli.

Na początku zaatakowali goście, z wielką furią, jakby chcieli od razu wyjść na prowadzenie. Grali szybko krótkimi podaniami i może jakiś inny zespół szybko straciłby bramkę, ale MC bronił się spokojnie i skutecznie, pozwalał się “wyszaleć” przeciwnikom. Zresztą, zdobył przewagę już po pierwszym kwadransie i nie oddał jej do pierwszej połowy. Wielkie zasługi dla tego, że MC kontrolował grę mieli Nasri i Aguero, którzy długo przetrzymywali piłkę i w odpowiednim momencie ją odgrywali.

Swój zespół prowadził jednak Yaya Touré, który wykorzystywał wszystkie swoje umiejętności – zarówno w ataku jak w obronie. rozgrywał, odbierał piłkę przeciwnikom, a gdy trzeba było, wbiegał przed ich obronę. Niemal równie dobrze grał Barry i w efekcie gospodarze rządzili w środku pola. Pierwszą połowę zakończyli golem, który dał im zwycięstwo. Z rożnego dośrodkował Silva, Kompany błyskawicznie wyskoczył do góry, a Smalling i Ferdinand pozwolili mu na strzał.

Piłkarze Fergusona także po przerwie nie pokazali zbyt wiele. Byli po prostu przytłoczeni przewagą gospodarzy i nie udawała im się na tyle szybka i dokładna gra, by wyprowadzić w pole obronę City. Z pięciu pomocników, których wystawił Szkot, żaden nie był liderem i żaden nie rozgrywał dobrego meczu. MC zmuszał w drugiej połowie przeciwników do bronienia się na własnym polu karnym, a na dodatek – nie pozwalał im na kontry, co jest zwykle bardzo skuteczną bronią United. Gospodarzom nie wyszło na złe nawet to, że boczni obrońcy grali bardzo ofensywnie i bardzo często centrowali w pole karne.

Poza jakością w grze ofensywnej, o dominacji gospodarzy decydował także pressing, który trwał do ostatniego gwizdka na całej powierzchni boiska. Właśnie z nim nie byli w stanie sobie poradzić goście – bo cisnął bez wyjątku cały zespół MC, także (a może przede wszystkim) Silva, Tevez i Nasri. Po zwycięstwie drużyna Manciniego prowadzi lepszą różnicą bramek i od mistrzostwa dzielą ją dwie wygrane: z Newcastle i QPR.

Podobne mecze: