Barcelona – Real 1:2

Real wygrał ligowy mecz z Barceloną pierwszy raz od czterech lat, może nie we wspaniałym stylu, ale na pewno przekonująco. Obrońcy tytułu stracili gola już w 17. minucie i nie potrafili rozmontować obrony przeciwnika poza jedną sytuacją, która dała im, na krótko, remis. Ta wygrana potwierdza tylko wyższość Realu w całym ligowym sezonie. Natomiast Katalończyków czeka przebudowa zespołu – z lub bez Guardioli, a na razie – walka o Puchar Króla i finał Ligi Mistrzów.

Na boisko gospodarze wyszli bez swoich dwóch kluczowych zawodników: Fàbregasa i Piqué, którzy obaj są w tak słabej formie, że Guardiola zostawił ich na ławce. W pierwszym składzie pojawili się na ich miejsce Mascherano i Tello. W pomocy zagrał też Thiago. Mourinho posłał do boju zespół z dwoma defensywnymi pomocnikami, Coentrão na lewej obronie i Di Maríą na prawym skrzydle.

Na początku lepsze była Barcelona: przeważała w posiadaniu piłki i stworzyła sobie dobrą sytuację już w 10. minucie – wtedy Casillas świetnym wyjściem zatrzymał wychodzącego na wolną pozycję Alvesa. Już w 7 minut później było 1:0 dla Realu. Gol padł po rzucie rożnym i zgraniu głową Pepe, a piłki spod nóg Khediry nie zdołał wybić Puyol. Barcelona utrzymywała inicjatywę do przerwy i bliski zdobycia gola był Xavi – ale swój zespół znów uratował Casillas. Barcelona grała niemal wyłącznie środkiem, a Messi znacznie częściej rozgrywał niż wbiegał w pole karne. Gospodarze grali jednak zbyt wolno i nie potrafili niczym zaskoczyć umiejętnie przesuwających się graczy Realu.

Co do tej pory wydawało się trudne do pojęcia, Xavi został zmieniony już w 69. minucie, a już w 70. zastępujący go Alexis Sanchez strzelił na 1:1. Wcześniej Messi podał prostopadle do Tello, jego strzał został zablokowany a zacentrował Adriano. Barcelona przycisnęła swoich rywali, ale Real zaskoczył obronę gospodarzy i Ronaldo zwrócił gościom prowadzenie, po prostopadłym podaniu Özila.

Barcelona nadal próbowała przedrzeć się środkiem, a Real nastawił się na kontry. Miał jeszcze dwie bardzo dobre sytuacje bramkowe, które zmarnowali Ronaldo i Benzema.Takie akcje środkowi pomocnicy inicjowali o tyle łatwo, że Katalończycy grali zbyt wolno i nie zaskakiwali przeciwników. Wejście Fabregasa nie zmieniło tego stanu.

Wygląda na to, że piłkarze Guardioli są po prostu zmęczeni i że brakuje im już motywacji do kolejnych wygranych z Realem. Do wygrania zostaje im przede wszystkim Liga Mistrzów, a we wtorek czeka ich forsowanie jeszcze gorszych zasieków niż obrona Realu. Tylko kto ma poprowadzić zespół do zwycięstwa, skoro Xavi i Iniesta wypadli w sobotnim meczu po prostu słabo. Chyba tylko Messi…

Podobne mecze: