Milan – Barcelona 0:0

W pierwszej połowie mecz niewykorzystanych szans, w drugiej – raczej brak emocji. Po angielsku: „the teams cancelled each other”. Bardziej zadowolona powinna być oczywiście Barcelona, bo rewanż gra u siebie. Mimo wszystko trudno się cieszyć z 0:0 będąc (cały czas) najlepszą drużyną na świecie. Milan miał trochę szczęścia, ale przede wszystkim dobrze grał w obronie.

Zespoły przyjęły zupełnie inne założenia na grę. Barcelona zaczynała pressing już na 30. metrze od bramki Abbiatiego, natomiast gospodarze w ogóle nie naciskali – tylko przesuwali linie pomocy i obrony zgodnie z ruchem piłki, główny nacisk kładąc na pilnowanie graczy przed i w polu karnym. Większość akcji Barcelony kończyło się zgraniem na skrzydło i próbą dośrodkowania, ale najniebezpieczniejsze, te sprzed przerwy, owocowały sytuacjami bramkowymi po prostopadłych podaniach: Xaviego, Messiego, Iniesty, Alexisa.

Xavi wyjątkowo często szukał pozycji do strzału – i udawało mu się to bo pomocnicy byli zaangażowani w pilnowanie Iniesty i trójki napastników. Reżyser Barcelony nie wykorzystał jednak swoich szans, podobnie jak Messi, który mimo zmasowanego krycia, strzelił gola – ale tylko ze spalonego. Przynajmniej trzy stuprocentowe okazje przed przerwą miał też Milan, konkretnie Ibrahimović, Boateng i Robinho – już w trzeciej minucie meczu.

Milan grał więcej długich podań, podczas gdy Barcelona wchodziła pod pole karne środkiem i krótkimi piłkami. Z przodu piłki świetnie przejmował i zgrywał Ibrahimović, który wykorzystywał właściwie 100 procent tego, co miał do dyspozycji. Poza dobrym kryciem, obrońcy mistrza Włoch pokazali też jak należy blokować strzały – w ten sposób zatrzymali więcej niż połowę z nich. Pytanie tylko, czy taka gra sprawdzi się w Barcelonie, gdzie zespół Guardioli będzie dominował pewnie jeszcze bardziej.

Osobny akapit należy się Ambrosiniego, który rozegrał niemal idealne spotkanie, z którego mogli by się uczyć wszyscy defensywni pomocnicy. Przede wszystkim świetnie czytał grę i nie biegając bez celu odbierał piłkę w co drugiej akcji Barcelony. Pokazywał jak wracać za graczem holującym piłkę, jak nie dać się minąć, a na dodatek dobrze wznawiał akcje długimi lub krótkimi podaniami, a nawet sam wchodził na połowę rywali. Bez dwóch zdań był najlepszym graczem na boisku.

Podobne mecze: