Milan – Roma 2:1

Milan nie zagrał dobrego meczu, ale zgarnął trzy punkty – głównie za sprawą Ibrahimovicia. Roma momentami grała naprawdę ładnie i w całym meczu górowała w grze krótkimi piłkami – ale znów popełniła dużo prostych błędów w obronie. W rezultacie przegrała, zupełnie zasłużenie. Z taką grą defensywną Enrique daleko nie zajedzie – nawet jeśli jego zespół z przodu będzie grał fantastycznie (co wątpliwe).

Najgorsza wiadomość po tym meczu dla kibiców Milanu jest taka, że Thiago Silva nie będzie mógł zagrać w pierwszym meczu z Barceloną. Brazylijczyk zagrał tylko pierwsze 10 minut a Allegri przyznał, że z premedytacją ryzykował jego udział w tym kluczowym dla mistrzostwa meczu. Po pierwszej połowie wydawało się, że będzie jeszcze gorzej – tuż przed przerwą De Rossi strzelił sprzed pola karnego a jego strzał odbił jeszcze Osvaldo, uniemożliwiając interwencję Abbiatiemu.

W pierwszej połowie Milan starał się grac długimi piłkami, prawdopodobnie licząc na złą grę obronną rywali. Nie przynosiło to jednak zbyt wiele pozytywnych efektów – gospodarze gubili piłkę jeszcze w środku, mimo że Roma nie naciskała zbyt mocno. Najbardziej w rozgrywaniu pomagali: Muntari, Ibrahimović i El Sharavvy – natomiast pozostała trójka pomocników gospodarzy była zdecydowanie za mało zaangażowana i mało kreatywna. Najlepsza przed przerwą dla gospodarzy była 41. minuta – wtedy strzał z dystansu Emanuelsona wylądował na słupku.

Po przerwie Milan ruszył do ataku – nadal dowodzony przez Ibrahimovicia. Szwed strzelił bramkę z karnego, po zagraniu ręką De Rossiego. Obrona Romy grała z każdą minutą coraz gorzej – szczególnie niepewny był Kjær, którego pomyłka zaowocowało sytuacją “sam na sam” Ibrahimovicia w 71. minucie – w której lepszy był Stekelenburg. Chwilę później w poprzeczkę trafił Muntari. Po wejściu na boisko Boatenga – wracającego po kontuzji – wydawało się, że Milan zupełnie przejmie kontrolę nad meczem, ale przeciwnie – momentami dominowała Roma. Goście (już z rezerwowymi Pjaniciem i Bojanem na boisku) nie potrafili jednak przekuć przewagi na sytuacje bramkowe.

Na 7 minut przed końcem gola na 2:1 strzelił Ibrahimović. Szwed dostał wysokie i długie podanie od Mesbaha (piłka przeleciała nad zamyślonym (?) Kjærem) i przyjmując, przelobował Stekelenburga, a potem wykończył głową. Na pochwały, poza strzelcem, zasłużyli przede wszystkim Bonera, El Sharavvy i Muntari. Taka forma i zaangażowanie będzie jednak niewystarczające w pojedynkach z Barceloną – i to główny problem, z którym musi sobie poradzić do środy.

Podobne mecze: