Athletic Bilbao – Manchester United 2:1

Athletic pokonał MU w dwóch meczach w takim stylu, że nawet Ferguson nie miał wątpliwości co do wyższości przeciwnika i przyznał, że podziwia grę jedenastki Bielsy i pracę tego trenera. W rewanżu na San Mames Baskowie mieli mecz pod kontrolą, tym bardziej że już w 23. minucie strzelili gola, który na gości nakładał obowiązek strzelenia minimum trzech.

Athletic wyszedł na boisku w najmocniejszym składzie, z Martinezem jako stoperem i Iturraspe oraz De Marcosem na środku pomocy. Manchester – z Rooneyem jako jedynym napastnikiem, Giggsem jako defensywnym pomocnikiem, Parkiem w środku pomocy i Cleverleyem na boku; bez: Valencii, Naniego, Fletchera, Berbatowa. Gospodarze od początku uzyskali przewagę i pokazywali, że nie mają zamiaru się bronić i kontrować. Rozgrywali swoje akcje zwykle 30-35 metrów przed bramką De Gei a MU im na to pozwalał. Już w 13. minucie Llorente fantastycznym podaniem wypracował idealną sytuację Muniainowi – młody skrzydłowy trafił w słupek.

MU może nie grał bardzo długich piłek, ale koncentrował się na prostopadłych podania, szczególnie na skrzydła i do Rooneya. Park częściej grał na boku niż w środku – schodził przy okazji akcji ofensywnej na prawo lub lewo, by robić tam przewagę. Nie dawało to wiele, bo obaj boczni obrońcy Atletiku grali bardzo dobrze, a przede wszystkim współpracowali z nimi stoperzy i defensywni pomocnicy. W 23. minucie Aurtenetxe popisał się wspaniałym 50-metrowym podaniem górą, piłka przeleciała nad głową Ferdinanda a Llorente od razu z powietrza strzelił w długi róg. Ta bramka była jak najbardziej zasłużona. Przewaga gospodarzy malała aż do przerwy.

Na początku drugiej połowy Athletic znów przycisnął. Baskowie grali już bez Llorente, którego zmienił Toquero. Rezerwowy napastnik miał pierwsza dobra okazję w 56. minucie, ale strzelił wysoko nad bramką. Athletic wychodził obrońcami wysoko i skracał umiejętnie pole gry dla gości. W grze Anglików było widać to, że brakuje im miejsca, nawet Rooney znacznie częściej niż zwykle gubił piłki i zagrywał niecelnie. Ferguson już w 63. minucie zaczął zmieniać podstawowych zawodników, których czeka ligowy mecz z Wilkami w weekend.

Na efekty trzeba było czekać tylko dwie minuty. Drugi gol padł po centrze z prawej Iraoli i niepewnym wybiciu głową Smallinga (grał w czapce ochraniającej szwy na jego głowie). Piłkę przejął De Marcos i z 8 metrów strzelił tak, że piłka odbiła się jeszcze od gracza MU i zmyliła De Geę. Hiszpański bramkarz spisywał się w drugiej połowie bardzo dobrze, obronił między innymi w sytuacji sam na sam z Susaetą. Toquero nie wykorzystał swoich okazji bramkowych, za to Rooney w 80. minucie sam zrobił sobie miejsce przed polem karnym i strzelił pięknie po ziemi tuż przy słupku.

Jeśli Athletic zagra w taki sposób w kolejnej rundzie, będzie zagrożeniem dla każdego klubu. Jego rywala poznamy po losowaniu w piątek.

Podobne mecze: