Manchester City – Manchester United 2:3

Wydawało się, że fani MU będą mieli w końcu odpowiedź na dyżurny ostatnio argument fanów MC, czyli “6:1″. Do przerwy – bo w drugiej połowie gospodarze odrobili 2 bramki grając w osłabieniu. Sędzia był słaby, ale MU był lepszy, szczególnie w wykorzystywaniu okazji bramkowych. Za to brawa dla Rooneya i Wellbecka. A poza tym największym wydarzeniem był powrót Scholesa z rzekomej emerytury.

MC wyszedł na boisko z Agüero tym razem na środku ataku. Za nim trzech ofensywnych pomocników: Silva, Nasri i Johnson. Nie mieli oni szans w pełni zademonstrować swoich umiejętności. W 12. minucie Kompany wyleciał z boiska za “sanki” a wtedy Johnson musiał grać na prawej obronie. W przerwie zresztą zeszli z boiska razem z Silvą, a zastąpili ich Zabaleta i Savić. Wtedy było już 0:3 – piękne bramki strzelili Rooney i Wellbeck – po centrach z prawej i lewej. Pierwszy z nich zakończył strzelanie dobijając własny rzut karny, świetnie wybroniony przez Pantilimona (który nie przyczynił się do straty bramek).

Oba gole padły po stratach De Jonga, najsłabszego gracza pierwszej połowy. Holender został jednak na boisku, tak jak Nasri, który zupełnie zawiódł w ofensywie. Przed przerwą goście idealnie wykorzystywali błędy przeciwników i pokazał jak należy grać w przewadze. Grali szybko, bezpośrednio i zostawiali w tyle większość pomocników MC. Rooney był ustawiony za Wellbeckiem i odpowiadał za rozrzucanie akcji na boki.

W przerwie Manicini dokonał zmian, które przełożyły się nie tyle na ofensywny styl grania, co na przejmowanie piłki i zagęszczenie środka pola. Jego przeciwnicy znacznie rzadziej dochodzili na pole karne Pantilimona, co wynikało może także z instrukcji Fergusona w przerwie. Na pewno zagrali znacznie gorzej niż w pierwszej połowie i wielokrotnie dali się zepchnąć do obrony.

Pierwszy gol dla gospodarzy padł już w 47. minucie. Kolarow pięknie uderzył z wolnego nad murem. W 64. było 2:3, a bramkę strzelił bardzo dobry w tym meczu Agüero, po centrze najlepszego na boisku Milnera. Ta akcja była konsekwencją głupiej straty Scholesa, który właśnie wszedł z ławki. Potem MU miał przewagę w posiadaniu piłki, ale tracił ją daleko przed polem karnym.

W końcówce inicjatywę przejęli gospodarze, ale po kolejnym wolnym Kolarowa swój zespół uratował Lindegaard. MC nie obroni Pucharu Anglii i to niejako na własne życzenie – po głupiej czerwonej kartce kapitana i dużych błędach w obronie.

Podobne mecze: