Newcastle – Chelsea 0:3

Tak jak w wielu poprzednich meczach Chelsea przegrywała po wyrównanej grze, tym razem wygrała aż 3:0, mimo że przeciwnik nie odstawał poziomem. Newcastle nie wykorzystało swoich okazji, a goście z Londynu mogli wygrać znacznie wyżej, gdyby nie fantastyczne obrony Krula. Zdecydował gol Drogby, a Sturridge i Kalou dołożyli swoje w końcówce.

Przez cała pierwszą połowę pod bramką Newcastle było niebezpiecznie. Chelsea łatwo dochodziła do sytuacji strzeleckich – zwykle po akcjach krótkimi podaniami na lewej lub prawej stronie, albo dłuższymi prostopadłymi w środku. Aż trudno było uwierzyć w to, że zespół z północy ma jedną z najlepszych linii obronnych w lidze, szczególnie oglądając grę Ryana Taylora, ogrywanego stale przez wszystkich przeciwników. Villas-Boas zmienił na ten mecz ustawienie swojego zespołu na “romb” (brak skrzydłowych, jeden ofensywny pomocnik) i wynik był bardzo dobry. Można się spodziewać, że będzie go używał częściej.

Przez cały mecz swoje okazje marnował Sturridge. Anglik jest bez wątpienia w dobrej formie – wystarczy popatrzeć, jak łatwo ucieka obrońcom i jak dobrze kontroluje piłkę. W tym meczu jednak stale w zdobyciu gola przeszkadzał mu Krul. Swojego kolegę z ataku wyręczył mniej widoczny ale za to skuteczny Drogba, wykorzystując centrę Maty i gapiostwo Percha, który musiał na środku obrony zastąpić Colocciniego po jego kontuzji. W ataku gospodarzy niemal bezbłędnie grał Ba, ale brakowało mu wsparcia Ben Arfy, który zresztą został zmieniony już w przerwie.

Po przerwie do ataku przeszło Newcastle i tym razem wykazywać się musiał Čech. Kilka razy ratował sytuację, a w 55. minucie pomogła mu poprzeczka, po tym jak Drogba wybijał głową piłkę sprzed bramki. Gospodarze coraz większe siły poświęcali na ataki, ale często gubili piłkę, co dawało gościom kolejne szanse na kontry, marnowane przez Drogbę, Matę, Ramiresa. W 81. minucie wyrównać mógł Shola Ameobi, ale jego piękny strzał z 17. metrów wylądował na poprzeczce. W samej końcówce po kontratakach bramki zdobyli Kalou i Sturridge.

Newcastle z takim zespołem na pewno nie wywalczy mistrzostwa, ale Pardew zasługuje na ogromne słowa uznania. Gdy zatrudniał go Ashley, zespół i fani byli przeciwni. Z klubu odeszło kilku piłkarzy z głośnymi nazwiskami, ale nowy menedżer zatrudnił ich zastępców i przede wszystkim zbudował drużynę. Mając piłkarzy o podobnej klasie, na przykład Sunderland czy Everton radzą sobie gorzej, natomiast NUFC pokazało w ostatnich meczach z czołówką, że nie ma zamiaru odpuszczać. Teraz piłkarze Pardewa muszą się sprawdzić w pojedynkach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami.

Jednak najważniejszym wnioskiem z tego meczu jest potwierdzenie klasy Romeu – pomocnika na razie w ustawieniu Villas-Boasa wybitnie defensywnego, ale wywiązującego się ze swoich obowiązków znakomicie, wyłączającego przedpole ze strefy działań przeciwników, świetnie czytającego grę. Jeśli Katalończyk tak samo będzie grał w pojedynkach z silniejszymi rywalami niż Ben Arfa, Guthrie i Cabaye, pod koniec sezonu menedżer będzie zaczynał ustawianie składu od jego nazwiska.

Podobne mecze: