Liverpool – Manchester City 1:1

Liverpool pokazał w tym meczu dwa różne oblicza. W pierwszej połowie tylko dorównywał MC, w drugiej był znacznie lepszy:) Remis dla gości uratował Joe Hart, wyciągając przynajmniej kilka piłek, które miały święte prawo wylądować w siatce. Gospodarze zrobili wrażenie wytrwałością i umiejętnościami technicznymi i naprawdę zasłużyli na trzy punkty. Goście pozostają niepokonani w lidze.

Dalglish posłał na boisko jedenastkę ze Skrtelem i Aggerem na środku obrony. Z kolei partnerem Adama na środku pomocy był Henderson. Bellamy, załamany wiadomością o śmierci Gary’ego Speeda, nie znalazł się nawet na ławce. Na lewy skrzydle zagrał Downing.

Mancini wysłał na boisko zespół teoretycznie w 4-3-3, z tylko jednym stuprocentowym napastnikiem, Agüero. Nasri i Silva trzymali się bardziej z tyłu i często blisko linii bocznych. Barry i Milner zdecydowanie więcej myśleli o grze w obronie niż w ataku. Bardzo ofensywnie za to byli nastawieni Clichy i Richards na bokach obrony.

W pierwszej połowie przy piłce dłużej byli goście, którzy starali się dochodzić pod bramkę krótkimi podaniami. Kluczem do sukcesu w tej taktyce po raz kolejny był Silva i dostawał piłkę niemal w każdej akcji – by ją podholować i podać do przodu. Liverpool grał więcej bezpośrednich piłek – na skrzydła lub do Suáreza, który często się cofał. Adam i Henderson mieli niewiele okazji do prostopadłych podań, bo obrona MC spisywała się dobrze. Między 31. a 33. minutą pady dwie bramki. Najpierw Kompany pięknie uderzył głową w długi róg po rzucie rożnym, potem Lescott odbił słaby strzał Adama i zupełnie zmylił Harta.

Po przerwie goście nadal grali bardzo wysokim pressingiem, co zmuszało Liverpool do długich podań. Zespół Dalglisha może nie grał bardzo składnie, ale jego akcje były niebezpieczniejsze niż przeciwników. Ich przewaga rosła z każdą minutą, a w końcówce Hart przynajmniej trzy razy ratował dla swojego zespołu punkt. Gospodarze posłali na boisko Carrolla i regularnie wrzucali na pole karne wysokie piłki. Anglik tylko raz był bliski zdobycia gola. Poza nim strzelali: Downing, Škrtel, Suárez.

Słabo wypadł Yaya Toure, który tym razem był mało aktywny w ofensywie. Podobnie Nasri, zmieniony w 65. minucie. Balotelli, który wszedł za niego na boisko, już po 18 minutach dostał drugą żółtą kartkę. Sędzia przesadził z surowością, ale widać, że Włoch będzie musiał długo pracować, by zmienić opinię o sobie wśród angielskich facetów w czerni. Graczem meczu był Hart, ale na brawa zasłużyli też: Kompany, Lucas, Adam, Reina.

Podobne mecze: