PSG – Lyon 2:0

Mecz, na który kibice obu drużyn czekali od kilku tygodni, spełnił, jeśli nie przerósł oczekiwania. W zespołach Garde’a i Koumbare błyszczało kilku graczy, tak, że nikt nie będzie miał wątpliwości co do ich europejskiej klasy. Gospodarze, którzy mieli mniej z gry, wygrali właśnie dzięki błyskotliwym zagraniom… i braku skuteczności Gomisa.

W pierwszej połowie to goście przeważali w posiadaniu piłki. PSG koncentrowało się na szybkości, nie na byciu przy piłce, i był to dobry wybór. Bardzo dobrze akcje swojego zespołu planował Ménez, który często grał w linii z Bodmerem i Matuidim, ale czasami wcielał się też w skrzydłowego. Pół godziny po pierwszym gwizdku stołeczny zespół powinien był wykonywać karnego – ale sędzia “przesunął” faul na Pastore poza pole karne. Argentyńczyk znów grał świetnie, ale przed przerwą nie strzelił gola.

Bardzo przyczynił się do tego Lovren, najlepszy gracz Lyonu w tym meczu. Chorwat dokładnie pilnował swoich przeciwników w polu karnym, a w odpowiednich momentach interweniował. Słabiej pracowali jego koledzy ze środka pola: Källström i Gonalons. W efekcie PSG, szybko wymieniając podania w tej strefie, miało tam więcej swobody. Pastore, Nene i Gameiro korzystali z małego zakresu zadań w defensywie i stale rozbiegali się na boki, gubiąc krycie.

Pastore strzelił bramkę w 65. minucie, po prostopadłym podaniu Bodmera, wejściu w pole karne i fantastycznym strzale z kąta może 15 stopni między noga Llorisa a “krótkim” słupkiem. Zasłużył po raz kolejny na brawa, ale w tym meczu był w zespole gospodarzy jeszcze lepszy zawodnik – Nenê. Brazylijczyk stale stwarzał zagrożenie na jednym ze skrzydeł, rozgrywał, centrował, dryblował, a w dodatku przerywał akcje przeciwników. W PSG dobrze grali wszyscy, a na tym tle wyróżnili się jeszcze Bodmer, Lugano i Matuidi.

Dobrze tego meczu nie zapamięta Gomis, który ciężko pracował od początku do końca, ale zamiast wykorzystywać okazje – zmarnował przynajmniej cztery. Od napastnika OL odbijali się obrońcy, nawet jeśli stosowali zapaśnicze chwyty, ale w decydujących momentach były gracz Saint-Etienne strzelał obok bramki. Tym samym marnował wysiłki dobrze podających: Bastosa i Källströma. Raczej zawiódł ofensywny środkowy pomocnik Lacazette.

PSG pokazało przede wszystkim szybkość i błyskotliwość. Odrobina szczęścia i lepsza skuteczność pozwoliła jego piłkarzom wygrać 2:0. W 90. minucie gola z 8 metrów strzelił rezerwowy Jallet – po centrze Nenê z wolnego.

“Jeśli nie w tym roku – to kiedy?” – takie pytanie zadaje sobie cały piłkarski Paryż.

Podobne mecze: