Espanyol – Real – 0:1

Kibice na Estadi Cornellà-El Prat obejrzeli świetny mecz, w którym Real Madryt potwierdził swoją klasę. Można powiedzieć, że Espanyol też to zrobił, tyle że klasa zespołu Mauricio Pochettino jest sporo niższa niż ich przeciwników. Real wygrał, grając od 2. minuty w dziesiątkę. Powinien był wygrać 3:0, ale fatalną skuteczność pokazał Emmanuel Adebayor.

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia Katalończyków i po długim podaniu do wybiegającego lewą stroną Callejóna Casillas powinien był go sfaulować. Bramkarz Realu został odesłany do szatni, choć karny nie był ewidentny, a Di Marię zastąpił rezerwowy Adan. Przez kolejne 20 minut trwała ofensywa Espanyolu. Gospodarze grali szybko i z pomysłem. Grę ciągnęli do przodu czekający na prostopadłe piłki Callejón i Xavi biało-niebieskich, czyli Verdú.

Niewiele akcji Espanyolu kończyło się dobrymi strzałami, za to w 24. minucie gola strzelił Marcelo – po wejściu lewą stroną w pole karne i strzale z ostrego kąta. Tej bramki by nie było gdyby lepiej zachowali się Amat i Kameni. Gospodarze nadal atakowali, ale świetną okazję bramkową miał Real: Adebayor wygrał sprint z Galánem i próbował lobować Kameniego – piłka trafiła w poprzeczkę.

Po przerwie piłkarze Pochettino jeszcze dłużej byli przy piłce – nadal bez rezultatów. Ważnym tego powodem była bierność Luisa Garcíi (świetnie radził sobie z nim Marcelo) i słaba forma Sergio Garcíi. Środkowy napastnik Espanyolu wykazywał co chwile braki w technice, gubił piłkę, nie wychodził do podań. Kiedy wrócił Osvaldo, powinien z miejsca zmienić Katalończyka na środku ataku. Callejón miał dobrą okazję bramkową w 54. minucie – ale sędzia odgwizdał “fantomowego” spalonego.

Real niwelował przewagę gospodarzy jeszcze szybszym niż zwykle rozgrywaniem piłki. Świetnie grał Cristiano Ronaldo, który przeprowadzał rajdy i dobrze podawał do lepiej ustawionych kolegów. Mało widoczny był za to Oezil. W środku pola bardzo efektywnie pracowali Khedira i Alonso, a z ich podań mogły paść kolejne bramki. Dwie stuprocentowe okazje zmarnował w końcówce Adebayor, który co prawda dobrze się ustawiał, ale za każdym razem trafiał w Kameniego.

W ostatnich minutach Espanyol po prostu “spuchł” i poddał się. Dzięki zwycięstwu zespół Mourinho odrobił do Barcelony 2 punkty i zyskał sporo optymizmu przed pojedynkiem z Olymique Lyon.

Podobne mecze: